Poniższy tekst jest zapisem wykładu wygłoszonego 20 października 2012 r. w Warszawie podczas jesiennej konferencji Międzynarodowej Federacji Pogańskiej.
Obraz rozgwieżdżonego nieba fascynował ludzi od najdawniejszych czasów. Prawdopodobnie największe wrażenie robił nasz naturalny satelita Księżyc. I z racji wielkości, ale także z powodu zauważalnego wpływu na życie ludzi. Jest wszak związany z cyklami występującymi w otoczeniu człowieka i w nim samym. Podobnie wrażenie na wczesnych ludziach musiało wywierać słońce. Nic więc dziwnego, że najstarsze zabytki architektury mają związek z tymi ciałami niebieskimi.
Żeby móc powiedzieć o związkach między astrologią a pogaństwem, warto okreslić, czym jest pogaństwo? W moim rozumieniu jest religią odnosząca się wprost do natury. Nie, nie chodzi o miłość do drzew, choć to jest godna uwagi postawa. Chodzi o takie postrzegania świata, które umiejcawia człowieka w jego naturalnym środowisku i widzi w tym boskość objawiająca się na wiele sposobów. Nie szuka uzasadnień dla sądów natury teologicznej w pismach objawionych, ani w ogóle w żadnych pismach, ale w samej szeroko rozumianej przyrodzie. Czyli we wszystkim, co nas otacza, bo taką definicją przyrody, zapamietana jeszcze w młodszych klas szkoły podstawowej się posługuję. Pogaństwo jest też kojarzone z politeizmem, czyli innymi słowy z różnorodnością przejawów sacrum i sposobów jego opisywania.
Niebo nad nami jest jednym z elementów przyrody. Jest jednak dość wyróżnioną częścią. Wszak od niepamiętnych czasów ludzie widzieli w niebie miejsce boskości. Może dlatego, że było widoczne a jednak było poza naszym zasięgiem. Od tego, co działo się na niebie wiele zależało, choć nie mieliśmy na to żadnego wpływu. Musiało więc być czymś niezwykłym, boskim.
Dla Indoeuropejczyków, a myślę, że nie tylko dla nich, bóg nieba, lub bóg jasnego nieba Diaus był bogiem wyróżnionym. W różnych systemach pogańskich jego relacje z innymi bogami bywały mniej lub bardziej skomplikowane ale zawsze znaczące.
Diausa odnajdujemy w greckim Zeusie, to po prostu inna wymowa tego imienia. Odnajdujemy go w łacińskim Jowiszu, lub Jupiterze, którego imię jest skrócona formą Diaus Piter czyli Bóg Ojciec. Nie, nie Bóg ojciec w rozumieniu chrzescijańskim, ale bóg będący ojcem rodziny wszystkich bogów. Samo słowo Diaus w formie przekazanej nam przez łacinę to deus czyli po prostu bóg. Ale też w innej formie oznacza ono dzień, czyli jasność. Bo Diaus jest bogiem jasnego nieba. Odnajdujemy go także, choć pod innym imieniem w słowiańskim Swarogu, z tym że niektóre jego funkcje przejął Perun. Jak widzimy, niebo od najdawniejszych czasów intuicyjnie odbierane było jako mające związek z sacrum.
O ile dzienne niebo jest teatrem jednego aktora Słońca, o tyle niebo nocne jest miejscem gęsto zaludnionym aktorami nieustannie zmieniającymi swe położenie. Najważniejszym z nich jest oczywiście Księżyc. Bo też ma on zaiste magiczne właściwości. Raz jest a raz go nie ma. Raz tyje a raz chudnie. Słońce w przeciwieństwie do Księżyca jest stabilne. Wędruje każdego dnia od wschodu do zachodu i nigdy nie znika w ciągu dnia. No, prawie nigdy, ale kiedy to się dzieje, nadaje temu szczególne znaczenie. A kiedy znika wieczorem, świat pozornie odpowczywa, a w istocie rozpoczyna się feria świateł.
Z księżycem jest inaczej niż ze Słońcem. On znika regularnie.
Nocne niebo ma także inną właściwość, jest magnetyczne. Na potężnego Diausa – Słońce nie można patrzeć. Daje nam ciepło, sprawia że świat ożywa, ale spojrzenie w jego majestat grozi oślepieniem. Inaczej księżyc. Można go obserwować godzinami i najwyżej grozi nam niewyspanie. Nocne niebo jest magnetyczne właśnie przez fakt, że daje nam ferię świateł, na która możemy patrzeć i która możemy podziwiać. Lubimy przecież patrzeć na sztuczne ognie.
Na nocnym niebie nie tylko Księżyc zachowuje się inaczej, niż Słońce. Także inni aktorzy, planety, zmieniają wciąż położenie. Jednego dnia są tu, a innego w innym miejscu nieba. Kiedy się uważnie przyjżeć tym aktorom, okazuje się, że zmiany ich położenia są również regularne, cykliczne. Artefakty znalezione w jaskiniach świadczą, ze już 25 tys lat temu zaznaczano cykle księżycowe, jako te najłatwiejsze do uchwycenia, ale tez te, których wpływ na nasze życie był stosunkowo łatwy do zauważenia. Ludy mieszkające nad oceanami musiały dostrzec związek pomiędzy okresowymi zmianami księżyca a przypływami i odpływami. Musiano dostrzec związek, a przynajmniej pewną odpowiedniość pomiędzy cyklami księżyca a cyklami menstruacyjnymi. Księżyc, ze swoim cyklem zmian na tyle krótkim, ze dostrzegalnym a jednak dość długim, stał się pierwotną miarą czasu. Nie przypadkiem wiele wczesnych kalendarzy opartych było na cyklach księżyca. Nawet w naszym języku dawniej księżyc nazywany był miesiącem – słowem, którym wtórnie nazwano czas jaki zajmuje jego pełny cykl. Słowo księżyc jest późniejsze a dawną nazwą naszego satelity nazywamy 12 część roku.
Wg mnie, wrażliwość na dostrzeganie tego co się w okół nas dzieje w przyrodzie i odnajdywanie w tym sacrum jest częścią pogańskiego światopoglądu.
A czym jest astrologia? Otóż, w najszerszym rozumieniu, jest poszukiwaniem znaczenia na niebie. Być może powstała jako odpowiedź na potrzebę nadania znaczenia i miary okresowym zmianom w przyrodzie. Wykorzystano do tego odpowiedniość pomiędzy cyklami przyrody a cyklami astronomicznymi. Jeśli tak, to można zaryzykować tezę, że astrologia była jedną z pierwszych nauk, z której wywiedziono inne, takie jak matematyka, astronomia, Sama astronomia będąca pierwotnie wyłącznie wiedzą warsztatową, oddzieliła się od astrologii około XVIII wieku wraz z pojawieniem się współczesnego paradygmatu uprawiania nauki. Wówczas usunięto astrologię z uniwersytetów i w pewnym sensie nadano jest status sztuki dywinacyjnej. Ale czy tylko dywinacyjnej?
Współczesna europejska, zwana też zachodnią astrologia wywodzi się w linii prostej z astrologii uprawianej w Azji Mniejszej, wśród Sumerów a później Babilończyków, Chaldejczyków. To Sumerowi ustalili, że koło ekliptyki dzieli się na 360 stopni. To oni wprowadzili system dwunastkowy, który odnajdujemy w podziale na 12 znaków zodiaku, ale także we współczesnych jednostkach czasu. Wszak doba dzieli się na 24 godziny, 12 dziennych i 12 nocnych. Formę klasyczną, znaną do dziś, zyskała przed ok. 2000 lat w hellenistycznych ośrodkach myśli i nauki, miedzy innymi w Aleksandrii. Działo się to w czasach rzymskich.
Kultura hellenistyczna wraz z cywilizacją rzymską legła u podstaw współczesnej Europy. Wiele po drodze zagubiono, po przyjęciu chrześcijaństwa. Zamknieto przecież ówczesne ośrodki myśli, choćby Akademie Platońską. Spalono i zamknięto biblioteke Aleksandryjską. Ale zaporzebowanie na wiedze astrologów było na tyle silne, że mimo zastrzeżeń kościoła przetrwała. Być może pomógł w tym szczęsliwy traf, że jedynym uznanym filozofem starożytnym tolerowanym przez Kosciół był Platon. Owszem, okrojony, przeinterpretowany przez Świętego Augustyna, ale dzieki temu przetrwał. A gdzie tu szczęśliwy przypadek. otóż, uczniowie Platona rozwijali jego idee. W ten sposób u schyłku starożytnosci doszlo do powstania szkoly neoplatońskiej. Paradoksem jest, że niektórzy jej wybitni przedstwiciele tacy jak Porfiriusz działający w Rzymie, czy Jamblich działający w Syrii należało do gorliwych obrońców pogaństwa i dawnych bogów.
Neoplatończycy postrzegali świat jako hierarchię bytów, które są emanacją absolutu – bytu doskonałego, niepoznawalnego rozumowo, który nie jest ani duchem, ani ideą, ale czystą jednością. Z absolutu emanują kolejno coraz mniej doskonałe hipostazy w tym
świat ducha, obejmujący dostępne rozumowi idee,
świat bogów, których znamy z mitów
świat duszy, której częścią są jednostkowe dusze ludzkie,
świat materii, na której emanacja się kończy.
Światy te są wzajemnie ze sobą powiązane, dzięki czemu możemy odgadnąć ziemską przyszłość za pomocą astrologii i wróżb. Można też poprzez magię wpływać na procesy w wyżej położonych światach w tym na świat bogów.
Z tego to powodu przedstawiciele szkoły neoplatońskiej zajmowali się także astrologią. Wspomniany już Porfiriusz był praktykującym astrologiem.
U schyłku starożytności w Aleksandrii rozwijano także nauki hermetyczne. Hermetyzm był filozofią i religią synkretyczną, na wskroś pogańską, czerpiąca z pogańskiego otoczenia greckiego i egipskiego. Jedną z zasad hermetyzmu jest twierdzenie, że jak na górze, tak na dole. Twierdzenie to, nazywane obecnie prawem synchronii, mówi, że to co się dzieje w naszym świecie jest odbiciem tego, co dzieje się w świecie ducha. Mówi także, że część jest odbiciem całości. Zatem istnieje możliwość wyciagania wnisków dotyczących naszego, ziemskiego życia na podstawie bądź obserwowanej części, bodź obserwowanej większej całości, jaką jest obraz nieba. Zasada ta współgra z twierdzeniem neoplatończyków o wzajemnych powiązaniach wszystkich poziomów emanacji.
W środowisku aleksandryjskim, w czasach w pełni pogańskich, działał klasyk astrologii Klaudiusz Ptolemeusz. Jego główne dzieło, Tetrabiblos, czyli czteroksiąg jest pełnym opisem systemu astrologicznego, który stał się podstawą współczesnej astrologii zachodniej. Właściwie do dziś można uprawiać astrologię, interpetowaś horoskopy w oparciu o system, który stworzył, a właściwie usystematyzował, bo sam czerpał ze starszych źródeł. Na marginesie warto dodać, że nie jest prawdą, iż twierdził on, jakoby ziemia była centrum świata. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że obserwowany ruch nieba można wyjaśnić zarówno ruchem ziemi dookoła Słońca, jak i ruchem Słońca i planet dookoła ziemi. Z powodów praktycznych, przyjął, że ziemia jest nieruchoma. Dla opisu ruchu nie ma to znaczenia, ale dla interpretacji horoskopu ma ogromne, ponieważ zawsze w centrum horoskopu jest osoba, lub wydarzenie tu, na ziemi, w określonym miejscu i określonym czasie.
Ze względu na pogańskie korzenie astrologii, spora część dorobku starożytnych została zapomnianiana w Europie wraz z przyjęciem chreścijaństwa. Na szczęscie jednak Arabowie mieli inny, bardziej liberalny stosunek do spuścizny starożytnych. W pewnym sensie traktowali go jako część swojego dziedzictwa. W ich ośrodkach naukowych tłumaczono działa starożytnych na język arabski. Wraz z upadkiem Konstantynopola i chrzescijańskimi uciekinierami część tego dorobku została ponownie udostępniona Europie. Często za pośrednictwem arabskich przekładów. Stało się to jednym z powodów rozkwitu myśli na naszym kontynecie nazywanego Odrodzeniem. W istocie doszło do odrodzenia wielu idei, które zdawały się być ostatecznie zapomniane, w tym wielu idei pogańskich, którym tylko z trudem i powierzchownie nadano chrześcijańskiego chrakteru. W tym czasie Euoropa ponownie zapoznała się z myślą neoplatońską, poglądami Arystotelesa a także myślą hermetyczną, która legła u podstaw współczesnej myśli magicznej.
Zatem, główne zasady współczesnej astrologii zachodniej zostały sformułowane przed blisko dwoma tysiącami lat wśród uczonych starożytnych, w pogańskim świecie hellenistycznym. Nic dziwnego, że astrologia do dziś posługuje się symbolizmem nawiązującym do mitologii greckiej i rzymskiej, a także jeszcze starszych, bo sięgających czasów sumeryjskich rozwiązań warsztatowych. Ekliptykę podzielono na 12 równych odcinków. Można by je nazywać dowolnie, choćby numerami. Jednak mają one nazwy gwiazdozbiorów ustalone jeszcze w antycznych czasach. Nazwy planet, którymi posługujemy się w Europie, w tym również w astrologii, to imiona rzymskich bogów: Merkury, Wenus, Mars, Jowisz, Saturn, Uran, Neptun, Pluton. Imiona są rzymskie, ale same charakterystyki energii, które symbolizowane są tymi imionami odnoszą się do mitologii i rzymskiej, i greckiej a nawet sumeryjskiej i babiloskiej. Rozpatrując energię Wenus, możemy badać mity dotyczące tej bogini, ale możemy także odnieść się do mitów dotyczących Afrodyty, a nawet Isztar i Innanny.
Skąd ta odpowiedniość sie wzięła? Mogę podać przynajmniej kilka hipotez. Jedna mówi, że idea bogini o takich atrybutach była przenoszona w czasie i przestrzeni i adaptowana do lokalnych potrzeb. Inna mówi, że pojawienie się w konkretnym panteonie bogini o takich atrybutach jest wynikiem lokalnego odczuwania określonego, zawsze tego samego rodzaju energii. Myślę, nie wdając się w dyskusję o naturze bogów, że chodzi o ten drugi przypadek, czyli o personifikowanie określonego rodzaju energii w lokalnym środowisku. Tyle, że czasem samo wyobrażenie, które rezonuje z tym lokalnie postrzeganym rodzajem energii, jest po prostu zapożyczone, albo, czego nie wykluczam, osobowa bogini lub bóg po prostu w jakiś sposób się przejawia ludziom, to tu, to tam. Stąd i mity często są podobne, choć czasem uwypuklają nieco inne aspekty.
Nie wnikając w szczegóły europejskiego systemu astrologicznego, zaryzykuje tezę, ze pogaństwo jest weń wpisane przynajmniej w dwóch aspektach.
Po pierwsze, genetycznie. Astrologia powstała jako dziedzina wiedzy w świecie pogańskim i z niego czerpała.
Po drugie, nie tylko czerpała z pogaństwa, ale była wbudowana w świat pogańskich mitów, pogańskiego sposobu patrzenia na świat.
A jak jest dzisiaj?
Pogaństwo jest wielowymiarowe. Istnieje wiele systemów wierzeń i wiele kultów w obrębie pogaństwa. Trudno więc wypowiadać się za wszystkich. Jednak jedno jest pewne. Trudno znaleźć system magiczno-ezoteryczny, który w jakimś stopniu nie nawiązywał by do symboliki astrologicznej. Być może w obrębie ścieżek rekonstrukcjonistycznych sytuacja wygląda inaczej, tego nie wiem. Wiem natomiast, ze w dawnych wierzeniach Sumerów, Babilończyków, Persów, Greków, Rzymian, Egipcjan astrologia była częścią ich światopoglądów, sposobem odkrywania przeznaczenia i interpretowania świata. Astrologia była częścią pogaństwa a moim zdaniem tak jest nadal.
Nie moge wypowiadać się za wiekszość asrologów. Wiem zresztą, że niektórych, kwestie religijne nie interesują, czasem stoją na pozycjach agnostycznych, traktując astrologie jako wiedzę narzędziową i nie zaprzątają sobie głowy odniesieniami religinymi. Myślę, że to był warunek sine qua non istnienia astrologii w czasach dominacji religii chrzescijanskich w kulturze i prawie. Ale wiem też na pewno, że jest sporo astrologów, którzy interpretują świat na sposób pogański, wiedzą jego różnorodność, widząc w horoskopie układ kosmicznych, boskich energii, przenikających się wzajemnie i kreujących rzeczywistość.
Wiem, też, że gdyby nie astrologia, być może nie byłbym poganinem, bo poznając ją poznałem również bogów. Jako astrolog interpretuję teatr bogów. Teatr, który ma wpływ na nasze losy.
Chciałbym jeszcze nawiązać do tematu dzisiejszej konferencji – Wędrowcy nocnego nieba – gwiazdy, planety i Księżyc w filozofii i praktyce pogan.
Czym jest nocne niebo w horoskopie człowieka? Nocne niebo, jest tym co znajduje sie pod osią ascendent – descendent, czyli mówiąc ludzkim językiem, to czego nie widać, to co jest pod nami. Archetypowo to znaki od Barana do Panny i domy od I do VI. Sa to domy opisujące nas jako jednostki. Mówia o tym kim jesteśmy, jak zdobywamy pożywienie, jak się komunikujemy, skąd pochodzimy, co nas raduje, w jaki sposób możemy być użyteczni dla innych. Ale nacisk jest cały czas położony na nas samych. Można więc powiedzieć, że nocne niebo w indywidualnym horoskopie to my sami z naszymi możliwościami i lękami, radościami i smutkami.
Nocne niebo opisuje też proces stawania się tym, kim jesteśmy.
Dom pierwszy jest domem naszego zaistnienia w świecie. Mówi o tym, jak się przejawiamy, jak wyglądamy, jest domem ?jestem?.
Kiedy już jesteśmy, musimy zadbać o to, by mieć co jeść, jakoś się ochronić przez chłodem, musimy po prostu zdobyć jakieś zasoby, które nam to umożliwią. Opisuje to dom drugi. Jest domem ?mam?.
Kiedy już jestem i mam, muszę jakoś się komunikować ze światem zewnętrznym, w którym jest więcej innych jednostek. Opisuje to dom trzeci. Jest domem ?komuniuję się?.
Kiedy już jestem, mam i komunikuję się, mogę poznać swoje najbliższe otoczenie, dom rodzinny, swoje własne korzenie. Jestem częścią rodziny. To opisuje dom czwarty. Dom mojej rodziny.
Kiedy już jestem, mam, komunikuję się, mam własne plemię, w którym jestem zakorzeniony, a moje podstawowe potrzeby są zaspokojone, mogę się uśmiechnąć. Nastał czas zabawy. To opisuje dom piąty – dom radości.
Kiedy już jestem, mam, komunikuję się, mam własne plemię, raduję się, dojrzałem do tego, żeby być użytecznym dla innych. To opisuje dom szósty – dom pracy.
Potem zaczynam wchodzić w relacje z innymi, zawierać umowy, podróżować, budować swoją pozycję, być częścią społeczeństwa, ale to wszystko opisuje już niebo dzienne, to, które jest nad nami. Stajemy przed nim z historią opowiedzianą przez nocne niebo.
Popularne jest pytanie, czy powinniśmy być, czy mieć. A to jest tylko mały fragment naszej osobowości. Astrologia już dawno odpowiedziała na ten tylemat, że zawsze jesteśmy, mamy, komunikujemy się, mamy własne korzenie, radujemy się i pracujemy dla innych. To stanowi naszą osobowość, to z czym stajemy przed światem zewnętrznym i o tym właśnie mówi obraz nocnego nieba w naszych indywidualnych horoskopach.
A co to ma wspólnego z pogaństwem? Może to, że to bogowie nas opisują na nocnym niebie? Może to, że astrologia pozwala nam dostrzec, że jesteśmy częścią większej różnorodnej całosci. Całości, która nie zależy od jednego aktora, Boga Wszechmocnego, ale że jesteśmy częścię bardzo zróżnicowanej całości w której wspólnie z bogami gramy w teatrze nocnego nieba? Czy to nie jest pogański punkt widzenia?