Kapłaństwo i arcykapłaństwo w wicca.

Istnieje przekonanie, że inicjacja do wicca czyni z inicjowanej osoby czarownicę oraz kapłankę bądź kapłana. Jak więc należy to rozumieć? Czy inicjowana osoba staje się pośrednikiem między osobami świeckimi a bogiem, czy bogami, jak to ma miejsce w Kościele Katolickim? Czy może jednak chodzi o inny rodzaj kapłaństwa?

Uczono mnie, że jestem kapłanem, bo zgodnie z tradycyjnymi słowami jestem ukrytym dzieckiem bogini. I tylko tyle i aż tyle. Co to w praktyce oznacza? Dla mnie bycie kapłanem jest związane z możliwością nawiązywania kontaktu z bóstwami. Nie pośredniczę w tym kontakcie dla innych. Robię to dla siebie samego. Choć w zależności od funkcji pełnionej podczas rytuału mogę robić to bardziej aktywnie lub bardziej pasywnie. Jednak kontakt ten jest mój, indywidualny. Czy to coś niezwykłego, wyłącznie charakterystycznego dla wicca? I tak i nie. W wicca bezpośrednia relacja z bogami jest w gruncie rzeczy osią rytuału. Poza wicca, bywa z tym różnie. Są wyznania takie jak katolicyzm, w których połączenie z bogiem zawsze odbywa się za pośrednictwem kapłana. I takie jak protestantyzm, w którym więź ta bywa nawiązywana bezpośrednio przez wyznawców. Istnieje też możliwość, czego sam doświadczyłem na długo przed tym nim usłyszałem o wicca, że taka łącznąść odbywa się samoistnie. Jeśli bogowie tego chcą a człowiek się wystarczająco otworzy, to to się dzieje. W takich sytuacjach jest się kapłanem bez żadnej zewnętrznej inicjacji. Po prostu inicjacja dokonuje się wewnątrz. Co do mnie, zawsze uważałem się za naturę kapłańską. W takim razie, po co dałem się inicjować do wicca? Myślę, że prostej odpowiedzi nie ma. Z jednej strony zew bogów, a szczególnie Bogini. Z męskimi bogami miałem już wcześniej więź. Z żeńskim bóstwem nie. Więc zew Bogini był ważnym elementem. Zapewne też można byłoby nawiązać reację z Boginią poza wicca. Pewnie tak. A nawet na pewno tak. Jednak to, co dla mnie równie istotne, to fakt, że wicca daje klucz w postaci szkieletu rytuału i pomoc jego uczestników. Z doświadczenia wiem, że wiccański rytuał może być odprawiany różnie. Nawet bardzo różnie. Istnieje jednak pewien wzór, który każdemu wiccaninowi pozwala ocenić, czy rytuał odprawiany przez innych jest z natury wiccański, czy nie. Sprowadza się to do zbudowania świątyni, zaproszenia bogów, przeżyciu ich obecności i odpowiedniego zakończenia. O szczegółach pisać nie bedę. W każdym razie w realizacji tego celu pomocne są inne osoby. Wicca daje też dostęp do wiedzy innych osób, które mogą się tą wiedzą podzielić. To nauczyciele. Choć rzecz jasna, bez własnej pracy nie ma rozwoju a nauczycielami, szczególnie po opanowaniu podstaw mogą być i inne osoby. Osobiście bardzo wiele zawdzieczam osobie, z która nigdy w kręgu nie byłem, ale przegadałem z nią dziesiątki godzin. Jednak własna praca jest najważniejsza. Nauczyciel może być tylko przewodnikiem. Inicjacja daje też połączenie z egregorem (zwanym też zbiorowym umysłem, albo duchem grupy) wicca, tradycji i kowenu, do którego się jest inicjowanym. Doświadczenie podpowiada, że z każdym rytuałem ta więź staje się mocniejsza, bo samemu uczestniczy się w rozwoju egregora. Aż przychodzi taki moment, że przeżycia w kręgu mogą być podobne, do przeżyć osób, z którymi się nawet nigdy nie pracowało, bo isntnieje więź w ramach linii inicjacyjnej. Przynajmniej w warstwie werbalnej. To są napradę zaskakujące momenty, których nie doświadcza się pracując samotnie.

Zatem dla mnie wicca jest ścieżką kapłańską przez fakt mistycznej więzi z bogami, do jakiej dąży każdy kapłan. Lubię tę ścieżkę, ze względu na wspólnotę mistycznych doświadczeń.

Jaka jest różnica między kapłanem a arcykapłanem. Formalnym wyróżnikiem jest inicjacja na 2 stopień. Arcykapłan lub arcykapłanka są także umocowani do inicjowania nowych osób. O naturze umocwania pisać nie będę, bo to sprawa dość skomplikowana. Z perspektywy osoby wyniesionej do rangi arcykapłana, czy arcykapłnki istotne jest, że ma takie umocowanie. Zazwyczaj ma także wiedzę wystarczającą do wyszkolenia nowej czarownicy. Potrafi świadomie przeprowadzić dowolny rytuał wiccański, czyli zna znaczenie poszczególnych elementów rytału. Taka osoba jest umocowana także do założenia i prowadzenia własnego kowenu. Jeśli arcykapłan lub arcykapłanka takiej wiedzy nie ma, świadczy to źle o jej nauczycielach.

Czy arcykapłani mają jakąś władzę nad członkami kowenu? I tak i nie. Po pierwsze, nie każdy arcykapłan, czy arcykałanka, czyli osoba wyniesiona na drugi stopień prowadzi kowen. Jeśli kowenu nie prowadzi, to trudno mówić o jakiejkolwiej władzy. Jeśli jednak taka osoba prowadzi kowen, wóczas dysponuje pewną władzą wynikającą z odpowiedzialnści za inicjowaną osobę. Władza ta jednak nie jest nieograniczona. Na pewno nie można żądać, aby inicjowana osoba przestała myśleć i mieć własne zdanie, choć znane są i takie przypadki. Krąży anegdota o pewnym arcykapłanie, który twierdził, że prawidłową reakcją ucznia na rozkaz podskakiwania, jest pytanie: jak wyskoko? To nie jest moja wicca. W mojej wicca zawsze jest miejsce na pytanie: dlaczego? Czasem zresztą nie ma jednej odpowiedzi i wówczas trzeba znaleźć własną. Być może odpowiedzią będzie stwierdzenie: nie ma powodu, albo nie ma powodu ale lubię to. Albo też istnieje jakiś ważny dla nas powód. Ważne, żeby zadawać takie pytanie. Zawsze.
A co z zaufaniem do nauczyciela? Odwrócę pytanie, a co z zaufaniem do ucznia? Jeśli nauczyciel wymaga bezwzględnego zaufania i boi się pytań, może to znaczyć tylko jedno. Nie jest pewien swojej wiedzy. Nie jest pewien swoich umiejętności i zwyczajnie boi się, że uczeń odkryje, że nauczyciel mało wie. Moim zdaniem nie ma ludzi wszechwiedzących. Dobry nauczyciel o tym wie. Także o sobie samym. Czasem dobrze jest usłyszeć pytanie dlaczego, choćby po to, żeby samemu poszukać na nie odpowiedzi. Dla samego siebie. Dobry nauczyciel nie ogranicza ucznia. Pozwala mu się rozwijać i sam rozwija się wraz z uczniem.

Uczono mnie, że w okresie pomiędzy inicjacją na pierwszy stopień a wyniesieniem na drugi stopień, kapłan, czy kapłanka powinienna się ograniczyć do praktyki we własnym kowenie. Nie jest to żelazna reguła. Spotkałem wielu arcykałanów i arcykałanek pozwalających swoim uczniom na uczestniczenie w rytuałach innch grup, otwartych, zamkniętych, czy nawet w ramach innych ścieżek. O ile rozumiem sens takiej wstrzemięźliwości na wczesnym etapie bycia kapłanem, o tyle myślę, że po osiągnięciu pewnej dojrzałości w ramach wicca, poznawanie praktyki innych jest wręcz wskazane. Nawet przed wyniesieniem na drugi stopień. Po wyniesieniu byłoby wręcz wskazane, o ile okoliczności na to pozwalają. Nie tylko w ramach pracy macierzystego kowenu ale także indywidualnie. Nic tak nie skłania do zadawania pytań o sens własnej praktyki, jak porównanie z praktyką innch. A zadawanie pytań jest niezwykle cenne, rozwijające.

Często jednak można spotkać się z praktyką nie wynoszenia na drugi stopień kapłanek i kapłanów przez wiele lat. Owszem, może być tak, że osoba się nie przykłada i rzeczywiście ma problem z opanowaniem podstwaowego materiału. Często jednak powody sa inne. Leżą po stronie arcykapłanki, bądź arcykapłana prowadzącego kowen. Obietnica lub powstrzymywanie od wyniesienia jest często traktowane jak narzedzie władzy. Bywa, że towarzyszy temu groźba, że jeśli uczeń nie będzie posłuszny, wówczas nikt, nigdy takiej osoby w ramach wicca uznawać już nie będzie i właściwie uczeń nie ma innej możliwości niż ślepe posłuszeństwo. W takim kontekście zakaz indywidualnej praktyki w gruncie rzeczy zaczyna być narzędziem władzy izolującym ucznia od wiccańskiej społeczności. Taka postawa arcykapłanów może prowadzić do nadużyć w ramach kowenu. Wszyscy mamy ego i lubimy o sobie mysleć dobrze. Jeśli jednak boimy się wypuścić nasze dzieci w świat, to coś z nim jest nie tak. O co w tym wypadku chodzi? O podniesienie swojej samooceny? O to, że straci się władzę nad swoimi uczniami? A może o obawę przed oceną innch, wszak nauczyciel ponosi odpowiedzialność za ucznia?

Niestety zdarzają się i tacy nauczciele. Ba, zdarzają się nauczyciele, którzy udzielają drugiego stopnia tylko pod warunkiem, że nowa arcykapłanka bądź arcykapłan będzie inicjował wyłacznie osoby wskazane przez własnych arcykapłanów. To jest dla mnie zupełnie niezrozumiała praktyka. Arcykapłanka bądź arcykapłan są z założenia uprawomocnieni do inicjowania innych i powinni być wyszkoleni do takiego stopnia, że potrafią prowadzić kowen samodzielnie. Dlaczego więc mają pytać o pozwolenie swoich dotychczasowych arcykapłanów? Jak to świadczy o nauczaniu? Nie, definitywnie to nie jest moja wicca.

Arckapłanka i arcykapłan w mojej wicca to osoba świadomie eksplorująca naszą ścieżkę. Osoba samodzielnie rozwijająca swoje umiejętności. Osoba ponosząca odpowiedzialność za swoje decyzje. Osoba bedąca samoświadoma do tego stopnia, że nie boi się porównania z praktyką innych, bo wie, że od każdego można się czegoś nauczyć.

Czym zatem różni się arcykapłaństwo od kapłaństwa w wicca? Wg mnie, na poziomie mistycznym niczym. Jesteśmy kapłanami i kapłankami. Na poziomie społecznym, umocowaniem w przypadku arcykapłanów, a jego brakiem w przypadku kapłanów, do inicjowania nowych czarownic i prowadzenia kowenu.

Bliższy jest mi poziom mistyczny, więc mimo przejścia wszystkich stopni inicjacyjnych, nadal uważam siebie przede wszystkim za kapłana. Jestem kapłanem, a arcykapłanem bywam, w zależności od pełnionych funkcji.

Gloucester, sierpień 2018

Rawimir

Opublikowano Artykuły, Filozofia, Społeczne, Wicca | Komentowanie nie jest możliwe

Poszukiwanie kowenu, czyli na co zwrócić uwagę?

Autor: Durga

Wicca w Polsce to już nie Yeti, o którym każdy słyszał, ale nikt go tak naprawdę nie widział. Istnieje kilka działajacych kowenów i dostęp do nich nie jest rzeczą bardzo trudną. Wiccanie organizują spotkania, prowadzą strony internetowe, fora, na których oprócz wymiany poglądów, ogłaszane są terminy spotkań. Więc jeśli rzeczywiście jesteśmy zainteresowani wicca, jeśli chcemy dołączyć do kowenu istnieją takie możliwości.
Oprócz kowenów działających w Polsce, istnieją także możliwości dołączenia do grup zagranicznych. Pierwsze pokolenie polskich wiccan często zaczynało od praktyki w Anglii, ojczyźnie wicca. Część z nich nadal praktykuje za granicą, na co dzień mieszkając w Polsce. Kontakty z tym krajem są nadal żywe, nic w tym dziwnego, wszak wszyscy mamy tam swoje wiccańskie korzenie. Oczywiście zagraniczne kontakty nie ograniczają się tylko do Anglii.

Skoro więc jesteśmy zdecydowani znaleźć kowen, swoją magiczną grupę, warto zwrócić uwagę na niebezpieczeństwa z tym związane.
Kowen wiccański jest niewielką grupą, tradycyjnie liczącą do 13 osób a często mniej. Z natury rzeczy, stosunki w nim panujące bywają bardzo bliskie. Niestety może się zdarzyć, że fakt ten bywa wykorzystywany. Od czasu do czasu w środowiskach wiccańskich toczy się dyskusja jak zapobiegać niepożądanym sytuacjom.
Zatem czym powinniśmy się kierować przy wyborze kowenu? Czy nawet szerzej, przy wyborze jakiejkolwiek grupy magicznej, czy religijnej?

Po pierwsze, warto zastanowić się czego tak naprawdę szukamy w potencjalnej grupie. Jakie są nasze cele i czy są one tożsame z celami grupy? Jakie formy nauczania są dla nas najlepsze? Prawdziwy rozwój na ścieżce magicznej nie przychodzi łatwo. Czeka nas dużo intensywnej pracy, nie mówiąc już o tym, że wchodząc do grupy, wiążemy się magicznie z jej egregorem. Musimy pamiętać, że decyzja o wyborze konkretnego kowenu będzie miała ogromny wpływ na na nasze życie i na zmiany które w nim zajdą.

Warto pamiętać, że wszelkie referencje i doświadczenie są subiektywne, a tytuły, którymi posługują się liderzy grupy mają sens tylko w kontekście danej tradycji. Najlepiej jest więc trzymać emocje w ryzach i zwrócić uwagę na zasady jakimi kierują się oni w swoim codziennym życiu. W jaki sposób wypowiadają się o innych, jak ich traktują. Dzięki temu oszczędzimy sobie wielu kłopotów i niepotrzebnego rozczarowania.
Kryteria oceny są w gruncie rzeczy podobne do tych, którymi kierujemy się poznając nowe osoby lub partnerów, z którymi wchodzimy w bliższe relacje. Pamiętajmy, że pierwsze wrażenie bywa mylące i nie należy poddawać się emocjom juz na pierwszym spotkaniu. Nie zawsze też pierwsza opcja z jaką się zetkniemy jest dla nas najlepsza. Lepsze jest wrogiem dobrego, więc czasem na tą lepszą grupę trzeba trochę poczekać.

Na pewno warto zwrócić uwagę na to, czy liderzy grupy mają w miarę poukładane życie. Zwróćmy na przykład uwagę, czy sprawy kowenu są omawiane publicznie. Jeśli dochodzi do wielu konfliktów między liderami grupy a byłymi jej członkami, raczej powinniśmy zrezygnować. Dobrze jest też popytać w środowisku o opinię innych osób, także tych, które odeszły z grupy. Jeśli takich osób jest dużo, powinna nam się zapalić czerwona lampka. Tutaj raczej trudno mówić o zbiegu okoliczności, jak mawia stare porzekadło – nie ma dymu bez ognia.

Moim zdaniem najlepszym zestawem pytań, na które warto poszukać odpowiedzi, przedstawia poniższy cytat z tekstu Phile’a Hine’a z 1998. Jest on nadal aktualny.

1. Czy większość członków to słabe, pasywne jednostki, które pozwalają jednej lub dwóm osobom dominować?
2 Czy grupa pracuje tylko w oparciu o jeden określony zestaw nauk a odstępstwa od nich są zabronione. Czy członkom grupy zabrania się otwartej dyskusji na temat tych nauk?
3. Czy grupa wymaga przestrzegania restrykcyjnych zasad lub próbuje się wtrącać w życie swoich członków poza zwykłymi działaniami grupy (np. sugerując aby nie zadawać się z pewnymi osobami lub nie czytać wybranych książek?)
4. Czy przedstawiają siebie jako jedyną słuszną i najlepszą grupę w jakiej można się znaleźć,
sugerując, że wszelkie inne grupy są gorszej kategorii?
5. Czy odejście z grupy jest utrudnione a jeśli już ktoś odchodzi, czy jest oczerniany, stając się wrogiem grupy?
6. Czy liderzy grupy werbują członków roztaczając wizję tego, w jaki sposób nasze życie stanie się lepsze jeśli tylko staniemy się członkiem grupy?
7. Czy w grupie występuje złożona i sztywna hierarchia w której członkowie wysokiej rangi mają imponujące tytuły i wydają się być poza wszelką krytyką?
8. Czy liderzy grupy zachęcają jej członków do okazywania lojalności poprzez ofiarowywanie dużych sum pieniędzy lub poświęcanie dużej ilości wolnego czasu na darmową pracę dla grupy?
9. Czy liderzy grupy nieustannie podkreślają różnice między swoja grupą, a innymi sugerując, że są lepiej inicjowanymi, innych traktując jak ignorantów?
10. Czy mocno zniechęcają do wyrażania własnych, odmiennych opinii, a każdego kto zachowuje się w taki sposób określają mianem niedojrzałego, pozbawionego wewnętrznej równowagi lub słabego?

Jeśli natknęliśmy się na grupę, która charakteryzuje się więcej niż jedną z powyższych cech, najrozsądniejszym wyjściem będzie szukanie innej.

Warto zaznaczyć, że powyższy test w gruncie rzeczy pozwoli nam uchronić się przed dołączeniem do dowolnej grupy o sekciarskim charakterze. Nie dotyczy to wyłącznie wiccańskiego kowenu. Jednak w przypadku wicca jest to niezmiernie ważne, ze względu na bardzo bliskie magiczne więzi między członkami kowenu.

Durga
23 grudnia 2015 r.

Opublikowano Artykuły, Wicca | Otagowano , , | Komentowanie nie jest możliwe

Wędrowcy nocnego nieba – gwiazdy, planety i Księżyc w filozofii i praktyce pogan. Astrologia a pogaństwo

Poniższy tekst jest zapisem wykładu wygłoszonego 20 października 2012 r. w Warszawie podczas jesiennej konferencji Międzynarodowej Federacji Pogańskiej.

Obraz rozgwieżdżonego nieba fascynował ludzi od najdawniejszych czasów. Prawdopodobnie największe wrażenie robił nasz naturalny satelita Księżyc. I z racji wielkości, ale także z powodu zauważalnego wpływu na życie ludzi. Jest wszak związany z cyklami występującymi w otoczeniu człowieka i w nim samym. Podobnie wrażenie na wczesnych ludziach musiało wywierać słońce. Nic więc dziwnego, że najstarsze zabytki architektury mają związek z tymi ciałami niebieskimi.

Żeby móc powiedzieć o związkach między astrologią a pogaństwem, warto okreslić, czym jest pogaństwo? W moim rozumieniu jest religią odnosząca się wprost do natury. Nie, nie chodzi o miłość do drzew, choć to jest godna uwagi postawa. Chodzi o takie postrzegania świata, które umiejcawia człowieka w jego naturalnym środowisku i widzi w tym boskość objawiająca się na wiele sposobów. Nie szuka uzasadnień dla sądów natury teologicznej w pismach objawionych, ani w ogóle w żadnych pismach, ale w samej szeroko rozumianej przyrodzie. Czyli we wszystkim, co nas otacza, bo taką definicją przyrody, zapamietana jeszcze w młodszych klas szkoły podstawowej się posługuję. Pogaństwo jest też kojarzone z politeizmem, czyli innymi słowy z różnorodnością przejawów sacrum i sposobów jego opisywania.

Niebo nad nami jest jednym z elementów przyrody. Jest jednak dość wyróżnioną częścią. Wszak od niepamiętnych czasów ludzie widzieli w niebie miejsce boskości. Może dlatego, że było widoczne a jednak było poza naszym zasięgiem. Od tego, co działo się na niebie wiele zależało, choć nie mieliśmy na to żadnego wpływu. Musiało więc być czymś niezwykłym, boskim.

Dla Indoeuropejczyków, a myślę, że nie tylko dla nich, bóg nieba, lub bóg jasnego nieba Diaus był bogiem wyróżnionym. W różnych systemach pogańskich jego relacje z innymi bogami bywały mniej lub bardziej skomplikowane ale zawsze znaczące.
Diausa odnajdujemy w greckim Zeusie, to po prostu inna wymowa tego imienia. Odnajdujemy go w łacińskim Jowiszu, lub Jupiterze, którego imię jest skrócona formą Diaus Piter czyli Bóg Ojciec. Nie, nie Bóg ojciec w rozumieniu chrzescijańskim, ale bóg będący ojcem rodziny wszystkich bogów. Samo słowo Diaus w formie przekazanej nam przez łacinę to deus czyli po prostu bóg. Ale też w innej formie oznacza ono dzień, czyli jasność. Bo Diaus jest bogiem jasnego nieba. Odnajdujemy go także, choć pod innym imieniem w słowiańskim Swarogu, z tym że niektóre jego funkcje przejął Perun. Jak widzimy, niebo od najdawniejszych czasów intuicyjnie odbierane było jako mające związek z sacrum.

O ile dzienne niebo jest teatrem jednego aktora Słońca, o tyle niebo nocne jest miejscem gęsto zaludnionym aktorami nieustannie zmieniającymi swe położenie. Najważniejszym z nich jest oczywiście Księżyc. Bo też ma on zaiste magiczne właściwości. Raz jest a raz go nie ma. Raz tyje a raz chudnie. Słońce w przeciwieństwie do Księżyca jest stabilne. Wędruje każdego dnia od wschodu do zachodu i nigdy nie znika w ciągu dnia. No, prawie nigdy, ale kiedy to się dzieje, nadaje temu szczególne znaczenie. A kiedy znika wieczorem, świat pozornie odpowczywa, a w istocie rozpoczyna się feria świateł.

Z księżycem jest inaczej niż ze Słońcem. On znika regularnie.

Nocne niebo ma także inną właściwość, jest magnetyczne. Na potężnego Diausa – Słońce nie można patrzeć. Daje nam ciepło, sprawia że świat ożywa, ale spojrzenie w jego majestat grozi oślepieniem. Inaczej księżyc. Można go obserwować godzinami i najwyżej grozi nam niewyspanie. Nocne niebo jest magnetyczne właśnie przez fakt, że daje nam ferię świateł, na która możemy patrzeć i która możemy podziwiać. Lubimy przecież patrzeć na sztuczne ognie.
Na nocnym niebie nie tylko Księżyc zachowuje się inaczej, niż Słońce. Także inni aktorzy, planety, zmieniają wciąż położenie. Jednego dnia są tu, a innego w innym miejscu nieba. Kiedy się uważnie przyjżeć tym aktorom, okazuje się, że zmiany ich położenia są również regularne, cykliczne. Artefakty znalezione w jaskiniach świadczą, ze już 25 tys lat temu zaznaczano cykle księżycowe, jako te najłatwiejsze do uchwycenia, ale tez te, których wpływ na nasze życie był stosunkowo łatwy do zauważenia. Ludy mieszkające nad oceanami musiały dostrzec związek pomiędzy okresowymi zmianami księżyca a przypływami i odpływami. Musiano dostrzec związek, a przynajmniej pewną odpowiedniość pomiędzy cyklami księżyca a cyklami menstruacyjnymi. Księżyc, ze swoim cyklem zmian na tyle krótkim, ze dostrzegalnym a jednak dość długim, stał się pierwotną miarą czasu. Nie przypadkiem wiele wczesnych kalendarzy opartych było na cyklach księżyca. Nawet w naszym języku dawniej księżyc nazywany był miesiącem – słowem, którym wtórnie nazwano czas jaki zajmuje jego pełny cykl. Słowo księżyc jest późniejsze a dawną nazwą naszego satelity nazywamy 12 część roku.

Wg mnie, wrażliwość na dostrzeganie tego co się w okół nas dzieje w przyrodzie i odnajdywanie w tym sacrum jest częścią pogańskiego światopoglądu.

A czym jest astrologia? Otóż, w najszerszym rozumieniu, jest poszukiwaniem znaczenia na niebie. Być może powstała jako odpowiedź na potrzebę nadania znaczenia i miary okresowym zmianom w przyrodzie. Wykorzystano do tego odpowiedniość pomiędzy cyklami przyrody a cyklami astronomicznymi. Jeśli tak, to można zaryzykować tezę, że astrologia była jedną z pierwszych nauk, z której wywiedziono inne, takie jak matematyka, astronomia, Sama astronomia będąca pierwotnie wyłącznie wiedzą warsztatową, oddzieliła się od astrologii około XVIII wieku wraz z pojawieniem się współczesnego paradygmatu uprawiania nauki. Wówczas usunięto astrologię z uniwersytetów i w pewnym sensie nadano jest status sztuki dywinacyjnej. Ale czy tylko dywinacyjnej?

Współczesna europejska, zwana też zachodnią astrologia wywodzi się w linii prostej z astrologii uprawianej w Azji Mniejszej, wśród Sumerów a później Babilończyków, Chaldejczyków. To Sumerowi ustalili, że koło ekliptyki dzieli się na 360 stopni. To oni wprowadzili system dwunastkowy, który odnajdujemy w podziale na 12 znaków zodiaku, ale także we współczesnych jednostkach czasu. Wszak doba dzieli się na 24 godziny, 12 dziennych i 12 nocnych. Formę klasyczną, znaną do dziś, zyskała przed ok. 2000 lat w hellenistycznych ośrodkach myśli i nauki, miedzy innymi w Aleksandrii. Działo się to w czasach rzymskich.
Kultura hellenistyczna wraz z cywilizacją rzymską legła u podstaw współczesnej Europy. Wiele po drodze zagubiono, po przyjęciu chrześcijaństwa. Zamknieto przecież ówczesne ośrodki myśli, choćby Akademie Platońską. Spalono i zamknięto biblioteke Aleksandryjską. Ale zaporzebowanie na wiedze astrologów było na tyle silne, że mimo zastrzeżeń kościoła przetrwała. Być może pomógł w tym szczęsliwy traf, że jedynym uznanym filozofem starożytnym tolerowanym przez Kosciół był Platon. Owszem, okrojony, przeinterpretowany przez Świętego Augustyna, ale dzieki temu przetrwał. A gdzie tu szczęśliwy przypadek. otóż, uczniowie Platona rozwijali jego idee. W ten sposób u schyłku starożytnosci doszlo do powstania szkoly neoplatońskiej. Paradoksem jest, że niektórzy jej wybitni przedstwiciele tacy jak Porfiriusz działający w Rzymie, czy Jamblich działający w Syrii należało do gorliwych obrońców pogaństwa i dawnych bogów.
Neoplatończycy postrzegali świat jako hierarchię bytów, które są emanacją absolutu – bytu doskonałego, niepoznawalnego rozumowo, który nie jest ani duchem, ani ideą, ale czystą jednością. Z absolutu emanują kolejno coraz mniej doskonałe hipostazy w tym
świat ducha, obejmujący dostępne rozumowi idee,
świat bogów, których znamy z mitów
świat duszy, której częścią są jednostkowe dusze ludzkie,
świat materii, na której emanacja się kończy.
Światy te są wzajemnie ze sobą powiązane, dzięki czemu możemy odgadnąć ziemską przyszłość za pomocą astrologii i wróżb. Można też poprzez magię wpływać na procesy w wyżej położonych światach w tym na świat bogów.
Z tego to powodu przedstawiciele szkoły neoplatońskiej zajmowali się także astrologią. Wspomniany już Porfiriusz był praktykującym astrologiem.

U schyłku starożytności w Aleksandrii rozwijano także nauki hermetyczne. Hermetyzm był filozofią i religią synkretyczną, na wskroś pogańską, czerpiąca z pogańskiego otoczenia greckiego i egipskiego. Jedną z zasad hermetyzmu jest twierdzenie, że jak na górze, tak na dole. Twierdzenie to, nazywane obecnie prawem synchronii, mówi, że to co się dzieje w naszym świecie jest odbiciem tego, co dzieje się w świecie ducha. Mówi także, że część jest odbiciem całości. Zatem istnieje możliwość wyciagania wnisków dotyczących naszego, ziemskiego życia na podstawie bądź obserwowanej części, bodź obserwowanej większej całości, jaką jest obraz nieba. Zasada ta współgra z twierdzeniem neoplatończyków o wzajemnych powiązaniach wszystkich poziomów emanacji.

W środowisku aleksandryjskim, w czasach w pełni pogańskich, działał klasyk astrologii Klaudiusz Ptolemeusz. Jego główne dzieło, Tetrabiblos, czyli czteroksiąg jest pełnym opisem systemu astrologicznego, który stał się podstawą współczesnej astrologii zachodniej. Właściwie do dziś można uprawiać astrologię, interpetowaś horoskopy w oparciu o system, który stworzył, a właściwie usystematyzował, bo sam czerpał ze starszych źródeł. Na marginesie warto dodać, że nie jest prawdą, iż twierdził on, jakoby ziemia była centrum świata. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że obserwowany ruch nieba można wyjaśnić zarówno ruchem ziemi dookoła Słońca, jak i ruchem Słońca i planet dookoła ziemi. Z powodów praktycznych, przyjął, że ziemia jest nieruchoma. Dla opisu ruchu nie ma to znaczenia, ale dla interpretacji horoskopu ma ogromne, ponieważ zawsze w centrum horoskopu jest osoba, lub wydarzenie tu, na ziemi, w określonym miejscu i określonym czasie.

Ze względu na pogańskie korzenie astrologii, spora część dorobku starożytnych została zapomnianiana w Europie wraz z przyjęciem chreścijaństwa. Na szczęscie jednak Arabowie mieli inny, bardziej liberalny stosunek do spuścizny starożytnych. W pewnym sensie traktowali go jako część swojego dziedzictwa. W ich ośrodkach naukowych tłumaczono działa starożytnych na język arabski. Wraz z upadkiem Konstantynopola i chrzescijańskimi uciekinierami część tego dorobku została ponownie udostępniona Europie. Często za pośrednictwem arabskich przekładów. Stało się to jednym z powodów rozkwitu myśli na naszym kontynecie nazywanego Odrodzeniem. W istocie doszło do odrodzenia wielu idei, które zdawały się być ostatecznie zapomniane, w tym wielu idei pogańskich, którym tylko z trudem i powierzchownie nadano chrześcijańskiego chrakteru. W tym czasie Euoropa ponownie zapoznała się z myślą neoplatońską, poglądami Arystotelesa a także myślą hermetyczną, która legła u podstaw współczesnej myśli magicznej.

Zatem, główne zasady współczesnej astrologii zachodniej zostały sformułowane przed blisko dwoma tysiącami lat wśród uczonych starożytnych, w pogańskim świecie hellenistycznym. Nic dziwnego, że astrologia do dziś posługuje się symbolizmem nawiązującym do mitologii greckiej i rzymskiej, a także jeszcze starszych, bo sięgających czasów sumeryjskich rozwiązań warsztatowych. Ekliptykę podzielono na 12 równych odcinków. Można by je nazywać dowolnie, choćby numerami. Jednak mają one nazwy gwiazdozbiorów ustalone jeszcze w antycznych czasach. Nazwy planet, którymi posługujemy się w Europie, w tym również w astrologii, to imiona rzymskich bogów: Merkury, Wenus, Mars, Jowisz, Saturn, Uran, Neptun, Pluton. Imiona są rzymskie, ale same charakterystyki energii, które symbolizowane są tymi imionami odnoszą się do mitologii i rzymskiej, i greckiej a nawet sumeryjskiej i babiloskiej. Rozpatrując energię Wenus, możemy badać mity dotyczące tej bogini, ale możemy także odnieść się do mitów dotyczących Afrodyty, a nawet Isztar i Innanny.
Skąd ta odpowiedniość sie wzięła? Mogę podać przynajmniej kilka hipotez. Jedna mówi, że idea bogini o takich atrybutach była przenoszona w czasie i przestrzeni i adaptowana do lokalnych potrzeb. Inna mówi, że pojawienie się w konkretnym panteonie bogini o takich atrybutach jest wynikiem lokalnego odczuwania określonego, zawsze tego samego rodzaju energii. Myślę, nie wdając się w dyskusję o naturze bogów, że chodzi o ten drugi przypadek, czyli o personifikowanie określonego rodzaju energii w lokalnym środowisku. Tyle, że czasem samo wyobrażenie, które rezonuje z tym lokalnie postrzeganym rodzajem energii, jest po prostu zapożyczone, albo, czego nie wykluczam, osobowa bogini lub bóg po prostu w jakiś sposób się przejawia ludziom, to tu, to tam. Stąd i mity często są podobne, choć czasem uwypuklają nieco inne aspekty.

Nie wnikając w szczegóły europejskiego systemu astrologicznego, zaryzykuje tezę, ze pogaństwo jest weń wpisane przynajmniej w dwóch aspektach.
Po pierwsze, genetycznie. Astrologia powstała jako dziedzina wiedzy w świecie pogańskim i z niego czerpała.
Po drugie, nie tylko czerpała z pogaństwa, ale była wbudowana w świat pogańskich mitów, pogańskiego sposobu patrzenia na świat.

A jak jest dzisiaj?
Pogaństwo jest wielowymiarowe. Istnieje wiele systemów wierzeń i wiele kultów w obrębie pogaństwa. Trudno więc wypowiadać się za wszystkich. Jednak jedno jest pewne. Trudno znaleźć system magiczno-ezoteryczny, który w jakimś stopniu nie nawiązywał by do symboliki astrologicznej. Być może w obrębie ścieżek rekonstrukcjonistycznych sytuacja wygląda inaczej, tego nie wiem. Wiem natomiast, ze w dawnych wierzeniach Sumerów, Babilończyków, Persów, Greków, Rzymian, Egipcjan astrologia była częścią ich światopoglądów, sposobem odkrywania przeznaczenia i interpretowania świata. Astrologia była częścią pogaństwa a moim zdaniem tak jest nadal.

Nie moge wypowiadać się za wiekszość asrologów. Wiem zresztą, że niektórych, kwestie religijne nie interesują, czasem stoją na pozycjach agnostycznych, traktując astrologie jako wiedzę narzędziową i nie zaprzątają sobie głowy odniesieniami religinymi. Myślę, że to był warunek sine qua non istnienia astrologii w czasach dominacji religii chrzescijanskich w kulturze i prawie. Ale wiem też na pewno, że jest sporo astrologów, którzy interpretują świat na sposób pogański, wiedzą jego różnorodność, widząc w horoskopie układ kosmicznych, boskich energii, przenikających się wzajemnie i kreujących rzeczywistość.
Wiem, też, że gdyby nie astrologia, być może nie byłbym poganinem, bo poznając ją poznałem również bogów. Jako astrolog interpretuję teatr bogów. Teatr, który ma wpływ na nasze losy.

Chciałbym jeszcze nawiązać do tematu dzisiejszej konferencji – Wędrowcy nocnego nieba – gwiazdy, planety i Księżyc w filozofii i praktyce pogan.
Czym jest nocne niebo w horoskopie człowieka? Nocne niebo, jest tym co znajduje sie pod osią ascendent – descendent, czyli mówiąc ludzkim językiem, to czego nie widać, to co jest pod nami. Archetypowo to znaki od Barana do Panny i domy od I do VI. Sa to domy opisujące nas jako jednostki. Mówia o tym kim jesteśmy, jak zdobywamy pożywienie, jak się komunikujemy, skąd pochodzimy, co nas raduje, w jaki sposób możemy być użyteczni dla innych. Ale nacisk jest cały czas położony na nas samych. Można więc powiedzieć, że nocne niebo w indywidualnym horoskopie to my sami z naszymi możliwościami i lękami, radościami i smutkami.
Nocne niebo opisuje też proces stawania się tym, kim jesteśmy.
Dom pierwszy jest domem naszego zaistnienia w świecie. Mówi o tym, jak się przejawiamy, jak wyglądamy, jest domem ?jestem?.
Kiedy już jesteśmy, musimy zadbać o to, by mieć co jeść, jakoś się ochronić przez chłodem, musimy po prostu zdobyć jakieś zasoby, które nam to umożliwią. Opisuje to dom drugi. Jest domem ?mam?.
Kiedy już jestem i mam, muszę jakoś się komunikować ze światem zewnętrznym, w którym jest więcej innych jednostek. Opisuje to dom trzeci. Jest domem ?komuniuję się?.
Kiedy już jestem, mam i komunikuję się, mogę poznać swoje najbliższe otoczenie, dom rodzinny, swoje własne korzenie. Jestem częścią rodziny. To opisuje dom czwarty. Dom mojej rodziny.
Kiedy już jestem, mam, komunikuję się, mam własne plemię, w którym jestem zakorzeniony, a moje podstawowe potrzeby są zaspokojone, mogę się uśmiechnąć. Nastał czas zabawy. To opisuje dom piąty – dom radości.
Kiedy już jestem, mam, komunikuję się, mam własne plemię, raduję się, dojrzałem do tego, żeby być użytecznym dla innych. To opisuje dom szósty – dom pracy.

Potem zaczynam wchodzić w relacje z innymi, zawierać umowy, podróżować, budować swoją pozycję, być częścią społeczeństwa, ale to wszystko opisuje już niebo dzienne, to, które jest nad nami. Stajemy przed nim z historią opowiedzianą przez nocne niebo.
Popularne jest pytanie, czy powinniśmy być, czy mieć. A to jest tylko mały fragment naszej osobowości. Astrologia już dawno odpowiedziała na ten tylemat, że zawsze jesteśmy, mamy, komunikujemy się, mamy własne korzenie, radujemy się i pracujemy dla innych. To stanowi naszą osobowość, to z czym stajemy przed światem zewnętrznym i o tym właśnie mówi obraz nocnego nieba w naszych indywidualnych horoskopach.

A co to ma wspólnego z pogaństwem? Może to, że to bogowie nas opisują na nocnym niebie? Może to, że astrologia pozwala nam dostrzec, że jesteśmy częścią większej różnorodnej całosci. Całości, która nie zależy od jednego aktora, Boga Wszechmocnego, ale że jesteśmy częścię bardzo zróżnicowanej całości w której wspólnie z bogami gramy w teatrze nocnego nieba? Czy to nie jest pogański punkt widzenia?

Opublikowano Astrologia, Filozofia, Historia | Otagowano , , , | Komentowanie nie jest możliwe

Prawo a religia. Nie narzucać

Poniżej zamieszczam mój tekst opublikowany 19 lipca 2012 r. w internetowym wydaniu Gazety Wyborczej.

Profesor Piotr Winczorek w artykule „Liberałowie nie są sami” zwrócił uwagę na to, że w Polsce oprócz liberałów mieszkają także wyznawcy „autorytetu budowanego na fundamencie objawionej prawdy i moralnej racji, które z natury rzeczy mogą być tylko jedne i niepodważalne”. Autor konkluduje, że „odwołanie się do prawd właściwych dla liberalnego etosu nie przekona tych, którzy etos ten odrzucają”. Zgadzam się z oboma spostrzeżeniami.

Tylko wg mnie nie mają one żadnego znaczenia praktycznego, a przynajmniej nie powinny mieć dla państwa neutralnego światopoglądowo. Bo jaki można wyciągnąć praktyczny wniosek z tych spostrzeżeń?

Moim zdaniem uprawniony jest tylko jeden. Państwo nie powinno tworzyć prawa, które tej części społeczeństwa utrudniałoby lub uniemożliwiałoby życie w zgodzie ze swoim sumieniem. Ale tylko tyle.

Tworzenie przepisów, które nakładałoby obowiązek życia zgodnie z zasadami głoszonymi przez kościół na obywateli o innym światopoglądzie jest niedopuszczalnym rozszerzeniem tej zasady.

W przypadku aborcji, in vitro, małżeństw w obrębie jednej płci i innych wrażliwych etycznie zagadnień, jedynym powodem ustanowienie lub nie ustanowienia prawa regulującego te materie powinno być dobro publiczne.

Dobro rekonstruowane na postawie Konstytucji RP.

Sprowadzając rzecz całą na poziom praktyki można zadać pytanie, czy brak regulacji dotyczącej zapłodnienia in vitro zmusza osoby niechętne tej metodzie do jej stosowania? – Oczywiście nie. Obywatele ci mogą żyć tak, jakby formalny zakaz istniał. Mogą żyć w zgodzie ze swoim sumieniem. Taki test można wykonać w przypadku każdej wrażliwej kwestii.

Jeśli prawo państwowe nie zmusza nikogo do życia niezgodnego z własnym sumieniem, wówczas postulat neutralności światopoglądowej państwa jest zachowany, w przeciwieństwie do sytuacji, w której z przepisów prawa wynika obowiązek zachowań nakazanych przez określony światopogląd a niezgodnych z wyznawaną religią.

Rozumiem, że istnieje także spór o to, czy określone zachowania powinny być finansowane przez państwo, czyli ogół podatników. W moim przekonaniu, zgodnie z postulatem neutralności światopoglądowej państwa, nie należy obciążać podatników nawet pośrednim przyczynieniem się do umożliwiania zachowań niezgodnych z ich światopoglądem.

Zatem państwo nie powinno ich finansować. Ale nie oznacza to, że sami obywatele nie mogliby tego robić. Wystarczy rozbudować system deklaracji przeznaczania części podatku dochodowego przez samych obywateli na różne cele stojące w sprzeczności z neutralnością światopoglądową państwa a jednak ważne dla określonych grup obywateli.

Wówczas na finansowe wsparcie mogłyby liczyć organizacje pozarządowe wspierające lub umożliwiające zachowania zgodne z sumieniami osób je wspierających. W taki sposób sami obywatele mogliby finansować kościoły, lekcje religii w szkołach, udzielać wsparcia kobietom w trudnej sytuacji, udzielać wsparcia osobom starającym się o dzieci przy pomocy in vitro. Mogliby też nie udzielać wsparcia na te cele, przekazując całość podatku wprost do budżetu.

Zgodnie z preambułą – Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej została ustanowiona „jako prawa podstawowe dla państwa oparte na poszanowaniu wolności i sprawiedliwości, współdziałaniu władz, dialogu społecznym oraz na zasadzie pomocniczości umacniającej uprawnienia obywateli i ich wspólnot.”

Czy narzucanie zachowań niezgodnych z przekonaniami części obywateli jest wyrazem poszanowania wolności? Czy możliwość życia zgodnie z własnym sumieniem jednej grupy społecznej, nawet bardzo licznej, a ograniczenie takiego prawa innym grupom jest wyrazem poszanowania sprawiedliwości? I gdzie tu w praktyce mamy do czynienia z pomocniczością państwa, umacniającą uprawnienia obywateli i ich wspólnot, skoro nieustannie podejmowane są próby ubezwłasnowolnienia obywateli w praktycznym prawie do wolności sumienia.

Próba narzucenia zakazu stosowania metody zapładniania in vitro skutecznie odbiera to prawo osobom, które w zgodzie z własnym sumieniem, mają przekonanie, że jest to moralnie dobra metoda.

W Konstytucji zapisano także, że „Władze publiczne w Rzeczypospolitej Polskiej zachowują bezstronność w sprawach przekonań religijnych, światopoglądowych i filozoficznych, zapewniając swobodę ich wyrażania w życiu publicznym.” Traktujmy poważnie te przepisy.

W przypadku kwestii wrażliwych nie tylko warto, ale także należy przeprowadzić prosty test, czy wprowadzenie przepisów wynikających z określonego światopoglądu, nakazujących, lub zakazujących określonych zachowań rzeczywiście spełnia postulat bezstronności władz publicznych w sprawach przekonań religijnych?

Moim zdaniem praktyka temu przeczy.

Ważna uwaga. Neutralność światopoglądowa państwa nie oznacza świeckości państwa. Oznacza, że kwestiach światopoglądu państwo nie zabiera głosu ani nie wspiera (wprost lub pośrednio) żadnego światopoglądu, pozostawiając te sprawy samym obywatelom. Oznacza, że prawo jest konstruowane przy zachowaniu postulatu równości obywateli ze względu na posiadany światopogląd lub wyznawaną religię.

Rawimir Wradecki

Opublikowano Opinie, Społeczne | Otagowano , | Komentowanie nie jest możliwe

Filozoficzne i mistyczne źródła wicca

Poniższy tekst powstał w oparciu o materiały do wykładu, który miałem przyjemność wygłosić na Konferencji PFI „Żródła i korzenie wicca”, w dniu 17 czerwca 2012 r. w Warszawie.
Kiedy chcemy określić czym jest wicca, często nawiązuje się do jej pochodzenia. Mówi się o Geraldzie Gardnerze, mówi się o Dereen Valiente, mówi się o Alexie Sandersie i wielu innych prominentnych dla wicca osobach, które wywarły wpływ na jej obecny kształt. W pewnym momencie jednak zadałem sobie pytanie, czy opis religii koncentrujący się mocno na pochodzeniu, w rzeczywistości ją opisują? Fakty są takie, jakie są. Można o nich poczytać w wielu miejscach. Wicca, to młoda forma religijna. Ujawniła się, a może właśnie dopiero pojawiała wraz z Geraldem Garnerem. Co jednak spowodowało, że stała się tak popularna? Co sprawiło, że najpierw gwałtownie wzrosła liczebność wiccan w Wielkiej Brytanii, później w innych krajach, a nawet na innych kontynentach? A w końcu weszła także do popkultury. Chyba nie osobista popularność pierwszych znanych wiccan?

Religia a forma religijna

Tu poczynię ważne rozróżnienie terminologiczne pomiędzy religią a forma religijną. Jest ono związane z moim postrzeganiem pogaństwa i miejsca wicca w nim.

Religią jest dla mnie zespół przekonań dotyczący sacrum, dotyczący możliwości kontaktu człowieka z sacrum, miejsca człowieka w świecie w kontekście sacrum, miejsca innych bytów, możliwości ich wzajemnego kontaktu.
Formą religijną jest praktyka związana z religią, sposób manifestowania się religii. Szczególnym przypadkiem formy religijnej jest kult.

Kiedy mówię o wicca, mam na ogół na myśli formę religijną jaką jest wicca, czyli to, w jaki sposób religia się uzewnętrznia.
O ile religią będzie wiara w istnienie Boga i Bogini, przekonanie o tym, że śmierć stanowi jedynie przejście od jednej do następnej formy bytowania po to by znów się się odradzić, przekonanie o dwoistej naturze wszelkich zjawisk, opisywanej jako pierwiastek żeński i męski, o tyle formą religijną będzie sposób przeżywania i świętowania tych zjawisk.
Zatem formą religijną będzie celebracja cykliczności koła roku, formą religijną będzie świętowanie pełni jako symbolu cyklu księzycowego, formą religijną będzie sposób odprawiania konkretnych rytuałów, dopuszczania do nich ludzi, nadawania im statusu. Moim zdaniem, w przypadku wicca, forma religijna jest czymś pewniejszym, czymś bardziej stabilnym niż sama religia. Jest tym, co w istocie stanowi o odrębności wicca w stosunku do innych form religijnych. Forma religijna jest włąśnie tym, co jest przekazywane w trakcie nauki poincjacyjnej, co możemy porównać i ocenić tego poprawność. Dotyczy to na równi samych rytuałów, jak i statusu osób w nich uczestniczących.

W praktyce często trudno oddzielić religię od formy. Światopogląd religijny często nadaje sens czynnościom. Przeżywanie misterium, co przynależy do sposobu manifestowania własnej religii, wpływa na nasz światopogląd religijny. W przypadku wicca jest podobnie. Forma religijna i religia w przypadku konkretnych osób, tak dalece się zlewają, że osoby te nabierają przekonania o ich jedności. Myślę, że warto zawsze mieć to na względzie. Szczegolnie kiedy mówimy czym wicca jest, bo w warstwie religijnej może być czymś zupełnie różnym dla różnych osób.
Czym zatem wicca jest? Rzecz jasna mówię tu o mojej własnej perspektywie.
Na własny użytek określam ją tak: Wicca to kapłańska, misteryjna i inicjacyjna religia czarownic, koncentrująca się na kulcie Boga i Bogini, reprezentujących męski i żeński aspekt zarówno boskości, jak i natury, w nieustannym cyklu narodzin, śmierci i ponownych narodzin.
Wicca jest religią kapłańską, ponieważ każdy wiccanin i każda wiccanka jest kapłanem bądź kapłanką bóstw wiccańskich.
Wicca jest religią misteryjną, ponieważ istotą kultu jest osobisty kontakt z bogami.
Wicca jest religią inicjacyjną, ponieważ aby stać się wiccaninem, trzeba być inicjowanym przez innego uprawnionego wiccanina. Inicjacja odbywa się naprzeminnie pomiędzy kapłanami i kapłnkami różnej płci, w linii inicjacyjnej sięgającej Geralda Gardnera lub Alexa Sandersa. Mężczyzna inicjuje kobietę, a kobieta inicjuje mężczyznę.
Fakt inicjacji oraz sposób jej przeprowadzania jest istotnym wyróżnikiem wicca spośród być może wielu innych, podobnych kultów misteryjnych. Wicca jest religią czarownic, ponieważ kapłani i kapłanki wicca są równocześnie czarownicami, bądź czarownikami.
Inną, definicję wicca podaje Enenna na swej stornie wicca.pl. Wg niej ?Wicca to pogańska, magiczna, inicjacyjna religia misteryjna, wywodząca się z praktyk covenu w New Forest lub pokrewnego,której praktyki objęte są tajemnicą , a krócej – misteryjny kult Bogini Magii i Boga Śmierci i Odrodzenia. Istotą wicca jest doświadczenie nieprzekazywalne słowami. Można nazwać je doświadczeniem szczytowym, doświadczeniem absolutu, doświadczeniem jedności. Inną ważną cechą wicca jest aktywny stosunek do rzeczywistości i kształtowanie jej według własnej woli, miedzy innymi przez magię. Prowadzi do osiągnięcia harmonii świata wewnętrznego i zewnętrznego.?
Podczas, gdy moja definicja koncentruje się na formalnych wyróżnikach wicca, z których własciwie tylko jeden jest swoisty dla tej religii, a pozostałe są wspólne wielu religiom i wielu formom religijnym, definicja Enenny skupia się na tym, co być może swoiste dla wicca, ale co w grunice rzeczy jest nieprzekazywalne. Skupia się na ?nieprzekazywalnym słowami, mistycznym doświadczeniu absolutu i jedności.? Obie definicje są moim zdaniem poprawne, bo odnoszą się do ważnych elementów wicca. Choć jako strukturalista wolę moją własną, bo daje przynajmniej jakieś formalne wyróżniki, choć nie zawsze swoiste dla wicca, ale razem wzięte, dość precyzyjnie ją określające i odróżniające.

Wicca a pogaństwo

Umieśćmy teraz wicca w szerszym kontekście religijnym. Definicja Enenny powiada, że wicca to pogańska religia. Moja nie zawierała takiego wyróżnika, ponieważ dla mnie wicca to nie tyle religia, co forma religijna, rodzaj kultu wiccańskich bogów. Zgadzam się z Enenną, że wicca ma coś wspólnego z pogaństwem. Powiedziałbym nawet, że sama jest pogaństwem w warstwie religijnej.
Mówiąc o pogaństwie mam na myśli wiele ścieżek, wiele form religijnych: w tym wszelkie rodzimowierstwa różnych etnosów, różne ścieżki inspirowane wicca, współczesne religie pogańskie wschodu, takich jak hinduizm, shinto, różne animizmy itd. Mam też na myśli wszelkie dawne religie pięknie opisane w pozostawionych mitach minionych kultur i cywilizacji. Religie i kulty starożytnego bliskiego wschodum, w tym Sumerów, Babliończyków, religie dawnych Egipcjan, anatolijskich Hetytów, indoeuropejskich Hellenów, Latynów. To wszystko i jeszcze więcej, jest dla mnie pogaństwem.
Współcześnie formułowane definicje religii obarczone są skazą monoteizmu. Zakłada się, że religia musi posiadać jakiś wspólny rdzeń, który ją odróznia od innych religii. Tak dzieje się w przypadku religii monoteistycznych, wzajemnie się wykluczających. Z pogaństwem jest inaczej. Religie pogańskie często się wzajemnie przenikają. Wyznawcy poszczególnych bogów, odnajdują w bogach innych plemion swoich własnych, a jeśli obcy bóg jest bardzo różny od własnych, niejednokrotnie przyjmują go za swego. Czym więc jest religia w rozumieniu pogańskim? Czy to określona wizja bogów, a nawet szerzej duchowości, a sam fakt wyznawania tych, a nie innych bogów, bądź nieuznawania żadnych konkretnych, ma znaczenie drugorzędne? – Czy kult świątynny, np. boga Amona, jest osobną religią, czy jednak jest częścią religii starożytnych Egipcjan. – Czy religia jest określonym kultem, czy też zbiorem wierzeń i praktyk religijnych ludów, czy poszczególnych osób?
Jestem skłonny uznać, że religia to kompleks światopoglądowy dotyczący sacrum. Była już o tym mowa wyżej. To dość szeroka definicja, ale ma tę zaletę, że może objąć wiele systemów religijnych i pojedynczych kultów. W ramach tej definicji można mówić o systemach etnicznych i bardziej uniwersalnych, kładących nacisk na sprawy społeczności lub duchowość indywidualną.

Czym jest wicca w tym kontekście? Jak wicca jest umiejscowiona w odniesieniu do pogaństwa? Fakt, że wicca koncentruje się na kulcie Boga i Bogini, którzy reprezentują męski i żeński aspekt boskości i natury, nie stoi w sprzeczności z uznaniem, a nawet oddawaniem czci innym bogom. Więc to, co robimy my, kapłanki i kapłani naszych bogów, jest po prostu pewna pogańską aktywnością, w żaden sposób nie stojącą w sprzeczności z innymi pogańskimi ścieżkami. Lubię myśleć o nas, wiaccanach jako o kapłanach świątynnych, gdzie świątynią jest kowen i krag, który tworzy się podczas rytułu. W takim widzeniu spraw, świątynia wiccańskich bogów może zostać ustanowiona w dowolnym miejscu na ziemi, a z racji ustanowienia w określonym miejscu i czasie, zapewne będzie rezonować z bogami właściwymi dla tego miejsca, z duchami właściwymi dla tego miejsca. Wiem, że wyznawcy tychże bogów mogą uznać, że wicca nie może wchodzić w relacje z ich bogami, że nasi bogowie są kimś innym, a nawet, że wzywając ich bogów, przychodzi do nas ktoś inny, niż ich bogowie, ale zapytam, kimże oni są, żeby decydować za bogów. Zaproszenie do wiccańskiego kręgu, to sprawa bogów, nie ludzi.

Zatem mamy pogańskie Universum ?zaludnione? bogami różnych panteonów. Panteonów, często wzajemnie się przenikających. W tym universum odnajdujemy świat wicca. Świat w którym wierzymy, że Bógini Magii i Bóg Śmierci i odrodzenia, to dwie postaci, zasady ukazujące nam tajemnicę życia i śmierci i ponownych narodzin. Świat wicca, w którym kapłani tej pary bóstw, podczas każdej pełni oddają cześć Bogini Magii a podczas każdego święta koła roku świtją cykl przemian. Kapłani czczący swych bogów dla nich samych, a może też dla siebie samych. To właśnie kojarzy mi się z kultami świątynnymi, do których nie mają dostępu inni ludzie.

Mistyczne i filozoficzne korzenie wicca

W tym wszystkim dochodzimy do zasadniczego pytania. Do pytania o korzenie wicca.

Żeby móc odpowiedzieć sobie na to pytanie, warto zadać sobie inne. Czy wicca mogła się nie pojawić? Cóż, nie wiem na pewno. Przecież nie jesteśmy w stanie zweryfikować odpowiedzi. Faktem jest, że powstała. Zatem co sprawiło, że wiele osób gotowych było i jest przyjąć ten kult za swój, stac się kapłanami i celebrować święta na cześć wiccańskich bogów? W końcu wiele pomysłów się pojawia, zyskuje pewna popularność i znika jeszcze szybciej niż się pojawiło.
Moim zdaniem powody są dwa. Pierwszy to rezonas z nieuświadomioną potrzebą kontaktu ze świętością. Być może świętośćią w nas samych. Rezonans ten wywołuje u ludzi tesknotę za przeżyciem, doświadczeniem mistycznym.
Drugi powód, to gębokie osadzenie w europejskiej myśli i praktyce filozoficznej i mistycznej. Zwykle myślimy, że wicca jest czymś nowym, a przez to obcym cywilizacji europejskiej. Moim zdaniem tak wcele nie jest. Mimo 2 tysiącleci chrześcijaństwa mistyczna i religijna myśl dawnych kultur wcale nie zniknęła. Przetranformowała tylko i dostosowała się do sytuacji oblekając się w chrześcijaskie mity i chrześcijańskie interpretacje. Myśl, która żyła w folklorze, w filozofii a także w koncepcjach teologicznych.

Wpływ folkloru na wicca jest dość szeroko znany. Są nawet linie, które bardzo mocno się na tym koncentrują. Upatrując źródeł wielu praktyk w magii ludowej. To fakt znany i opisany.

Można także doszukiwać się źródeł wicca w europejskiej tradycji filozoficznej ciągnącej się od czasów starożytnych, która w Europie nigdy nie była przerwana, choć we wczesnym średniowieczu mocno osłabiona, bo ograniczona własciwie do jednego głównego myśliciela starozytności, mianowicie Platona. Później, dzięki spowinowaconej z nami cywilizacji arabsko-muzułamńskiej, do Eruropy dotarła spóścizna także innych myślicieli. Ale już sam Platon i jego szkoła jest wystarczająca dla naszych rozważań. Nie będę tu referowal jego poglądów na świat idei i będący jego emanację świat doczesny, ani jego poglądów na reinkarnację. Zresztą nie były to jego oryginalne pomysły. Już przed nim istniały szkoły filozoficzne i mistyczne rozwijające wiele koncepcji, możliwych do odnalezienia w wicca.
W późnej starożytności powstała tradycja, która miała szczególnie duży wpływ na myśl filozoficzno-mistyczną w następnych wiekach. Tradycja ta będąca owocem szczególnego ruchu umysłowego, który odziałał na szkoły gnostyczne, neoplatońskie, pitagorejskie zwana jest hermetyzmem. Był to rodzaj filozofii i religii synkretycznej świata hellenistycznego, łaczącego elemnty egipskie, greckie i judaistyczne. Wszystkie one były bardzo żywie w ówczesnej Aleksandrii.
Wg koncepcji hermetycznych spisanych w Kybalionie na początku XX w ale odnoszących się do idei wyrażanych już II w. ne światem rządzi 7 praw.

  1. Wszystko jest umysłem; Wszechświat jest Myślą i składa się z myśli.
  2. Jak na górze, tak i na dole; Jak na dole, tak i na górze.
  3. Nic nie spoczywa; Wszystko się porusza; wszystko wibruje .
  4. Wszystko ma swoje pary przeciwieństw; to i przeciwne do niego są tym samym (podobne i niepodobne są tym samym); przeciwieństwa mają identyczną naturę, a różnica leży w natężeniu; skrajności się spotykają; wszystkie prawdy są jedynie półprawdami; wszystkie paradoksy da się pogodzić.
  5. Wszystko wpływa i wypływa; Wszystko płynie, na zewnątrz i do środka; wszystko ma swoje pływy; wszystko wznosi się i opada; ruch wahadła manifestuje się we wszystkim; odchylenie w lewo jest równe odchyleniu w prawo; rytm dąży do wyrównania.
  6. Prawo przyczyny i skutku: Każda przyczyna ma swój skutek, a każdy skutek ma swoją przyczynę; wszystko dzieje się według Prawa; przypadek nie jest niczym innym, jak inną nazwą Prawa, gdy ono nie jest rozpoznane a przypadek to jedynie nazwa dla nierozpoznanego Prawa; istnieje wiele poziomów, na których rozgrywają się przyczyny, lecz nic nie ucieknie przed Prawem (istnieje wiele płaszczyzn przyczynowości, lecz nic nie wymyka się Prawu)
  7. Rodzaj płeć jest we wszystkim; wszystko ma swoje męskie i kobiece pierwiastki (aspekty); rodzaj (płeć) przejawia się na wszystkich poziomach.

Te właśnie idee także odnajduję w wicca. Przestrzegałbym jednak przed wyciągnięciem pochopnego wniosku, że wicca to po prostu uproszczony hermetyzm. Bo ani uproszczony, ani hermetyzm. Nie jest oczywiście też tak, że stanowią one jakiś kanon wicca. Ujmę to w ten sposób – powyższe zasady hermetyczne nie stoją w sprzeczności, a wg mojego osobistego przekonania harmonijnie wpasowują się w wicca. Moim zdaniem wicca podobnie jak i współcześni hermetycy sięgają po prostu do tego samego źródła. Źródła starszego niż sam heremtyzm, będący pewną synkretyczną odpowiedzią na mieszanie się wpływów i kultur w starożytnej Aleksandrii, gdzie spotkały się tradycje greckie, egipskie, semickie, w tym judaistyczne. W tym tyglu doszło, do wytworzenia kompleksu idei mistycznych, filozoficznych, i magicznych, które nigdy nie zaginęły, ale w różnej formie trwają i są rozwijanie do dzisiaj.
Szukając źródeł wicca w tradycji filozoficznej wskazałbym także szkoły neoplatońskie z ich poglądami na metampsychozę, czyli przekonaniem o ponownym wcielaniu się dusz. A także z przekonaniem, że świat, czy światy są emenacją absolutu, że świat ducha, dusz i materii są wzajemnie powiązane, dlatego dzięki astrologii można odkrywać zależności między nimi a przy pomocy magii wpływać na zdarzenia.
Oczywiście wicca posługuje się innym językiem, ale koncepcje te są bliskie wielu wiccanom.
Wskazując na starożytny dorobek filozoficzny warto wymienić także jeszcze wczesniejszą myśl orficką z przekonaniem o wędrówce dusz i dosnosłości odprawiania misteriów. Do najwazniejszych należały misteria Eulezyjskie, poświęcone bogini Demeter, które zostały co prawda zakazana w IV w ne. ale pamięć o nich nie zaginęła. Misteria te doskonale wpsują się w religie świata heleńskiego i hellenistycznego.
Nie twierdzę, że wszystkie te nurty i idee były kontnuowane i zbiegły się w wicca jako ich prostej kontynuacji. Tak nie było. To co chcę powiedzieć, to to, że nie uda się odnaleźć źródeł wicca, bez uświadomienia sobie ogromnego dorobku myśli filozoficznej, religijnej i mistycznej trwającej nieprzerwanie od czasów starożytnych. Wicca jest jedną z możliwych kontynuacji tego pochodu myśli.
A dlaczego właśnie pojawiła się taka forma religijna jak wicca? Może musiła? Zgodnie z zasadą hermetyzmu, która mi bardzo odpowiada, nic nie dzieje się przypadkowo. Wszysko dzieje się zgodnie z prawem. Więc nie ma tu przypadku.

Wspominałem już, że pierwszym powodem pojawienia się wicca był nieuświadomiona potrzeba kontaktu z boskością. Oczywiście potrzeba ta może realizować się w różny sposób, ale też nie wszyscy ludzie stają się wiccanami. Jednak dla wielu, kontakt z sacrum proponowany przez wicca jest atrakcyjny. Wynika to z osadzenia wicca w kulturze europejskiej na wielu poziomach; emocjonlanym, intelektualnym i praktycznym.
Poziom emocjonalny dotyczy naszej potrzeby sakralizacji życia tu i teraz. Wszystko jest święte, ziemia, na której żyję, otaczająca mnie natura i ja sam.
Poziom intelektualny dotyczy satysfakcjonującego opisu rzeczywistości wyjaśniającego takie zjawiska jak życie, śmierć, cierpienie w szerszej perspektywie.
Poziom praktyczny dotyczy mojego fizycznego współdziałania ze światem, osiągania własnych celów, stosowania magii.
Wicca to wszystko oferuje w formie odpowiadającej wielu osobom. Udało jej się pogodzić plemienność, do której podświadomie dążymy, z potrzebą bycia niezależną jednostką. Pierwsze jest możliwe dzięki przekonaniu, że wszyscy wiccanie są Ukrytymi dziećmi Bogini, a drugie, poprzez etos czarownicy jako osoby niezależnej i samodzielnej. Kulturowo wicca wpisuje się dobrze w myśl libelarną, na której zbudowano dużą część cywilizacji europejskiej.

Innymi słowy, wicca jest, w pewnym sensie i dla okreslonego grona osób, odpowiedzią na wyzwania współcześności.

Podsumowanie

W mojej perspektywie, korzenie wicca jako historycznie określonej formy religijnej tkwią w głęboko zakorzenionych potrzebach człowieka, zarówno odnoszących się do jego sfery duchowej jak i do sfery materialnej. Forma jest w konsekwencją długiej, parotysiącletniej tradycji filozoficzej i mistycznej, w której najłatwiej nam rozpoznać neoplatońska myśl hermetyczną, wywodząca się ze sposobu myslenia mędrców i mistyków starożytnej Grecji, starożytnego Egiptu a szerzej danych kultur basenu morza śródzimengo, które stanowią źródło kultury i cywilicacji europejskiej. Forma nawiązuje także do przedchrześcijańskich tradycji religijnych kontynentu Europejskiego zarówno paleolitycznych (staroeuropejskich ) jak i indoeuropejskich.
Czy wicca istniało przez Geraldem Gardnerem? Nie wiem, prawdę powiedziawszy kwestia ta mnie nie zajmuje. Podobnie jak nie zajmuje mnie kwestia, czy Gardner czerpał od Crowleya, bądź innych mu współczesnych osób, czy może było odwrotnie. Dla mnie to spór o wyższość Yule nad Balaine. Bo nawet jeśli jeden czerpał od drugiego, to ten drugi nie pozstawał bez wpływu na pierwszego. A wszyscy oni za pewne sięgali do głębokiego worka wspólnej europejskiej myśli filozoficznej, koncepcji mistycznych, ezoterycznych i magicznych.
Na jeszcze bardziej podstawowym poziomie, wszyscy oni obserwowali tak jak i nasi przodkowie od tysięcy lat to, że każdego dnia słońce wschodzi rano a zachodzi wieczorem, że po zimie nastaje wiosna a po lecie jesień. Że księżyc rośnie i maleje i ma to wpływ na wiele zjawisk w świecie. Widzieli w tym wszystkim boskość. Ta wrażliwość, głęboko zakorzeniona w nas, jako dzieciach ziemi, bo w sensie fizycznym tym właśnie jesteśmy to prawdziwe korzenie wicca. To źródło, dzięki któremu wicca musiała się pojawić i zyskać popularność.

Rawimir – czerwiec 2012 r.

Opublikowano Filozofia, Wicca | Otagowano , , , , , , , , , | Komentowanie nie jest możliwe

Wspólnota mistycznych doświadczeń a społeczność Ukrytych Dzieci Bogini.

Wspólnota mistycznych doświadczeń a społeczność Ukrytych Dzieci Bogini.

Wicca to kapłańska, misteryjna i inicjacyjna religia czarownic, koncentrująca się na kulcie Boga i Bogini, reprezentujących męski i żeński aspekt zarówno boskości, jak i natury, w nieustannym cyklu narodzin, śmierci i ponownych narodzin.

Wicca jest religią kapłańską, ponieważ każdy wiccanin jest kapłanem bóstw wiccańskich.

Wicca jest religią misteryjną, ponieważ istotą kultu jest osobisty kontakt z bogami i przeżywana tajemnica narodzin, śmierci i ponownych narodzin.

Wicca jest religią inicjacyjną, ponieważ aby stać się wiccaninem, trzeba być inicjowanym przez innego uprawnionego wiccanina. Inicjacja odbywa się pomiędzy kapłanami lub kapłnkami różnej płci, w linii inicjacyjnej sięgającej Geralda Gardnera i/lub Alexa Sandersa. Mężczyzna inicjuje kobietę, a kobieta inicjuje mężczyznę.

Wicca jest religią czarownic, ponieważ kapłani wicca są równocześnie czarownicami. W języku angielskim używa się słowa ?witch? oznaczajacego czarownicę. Język polski jest bardziej nacechowany płciowo, więc dla określenia wiccanina płci męskiej, obok formy ?czarownica?, używa się także formy ?czarownik?.

Wiccanie praktykują w grupach liczących od 3 do 13 osób zwanych kowenami. Na czele kowenu stoi arcykapłanka, arcykapłan lub para arcykapłanów co najmniej 2 stopnia wtajemniczenia. Koweny są niezależne. W dawnych czasach dbano o to, aby członkowie jednego kowenu nie znali członków pozostałych. Istniała funkcja łącznika pomiędzy kowenami. Była to jedyna osoba w kowenie, która miała prawo kontaktować się ze starszymi innego kowenu.

Sytuacja taka wynikała z dwóch powodów. Pierwszym był fakt, że do lat pięćdziesiątych XX w. uprawianie czarów było zabronione w Zjednoczonym Królestwie, zatem bezpieczniej było zachować pełną konspirację. Praktycznie ten powód nie jest już ważny. Wicca przeszła długą drogę, stając się w wielu krajach religią widoczną, korzystającą w pełni z prawa do wolności wyznania.

Drugim powodem jest sama natura wicca i pracy w kowenie. Uczymy się od naszych starszych, ale kiedy ci uznają, że już posiedliśmy wiedzę wystarczającą dla samodzielnej praktyki, w tym prowadzenia własnego kowenu, wynoszą nas na kolejny stopień wtajemniczenia. Tu praktyka bywa różna, bo są koweny, w których dając drugi stopień, pieczętuje się go od razu trzecim stopniem, a także takie, w których na kolejne stopnie wynosi się niezależnie.

Już po wyniesieniu na drugi stopień zyskuje się dużą swobodę działania. Szczególnie, jeśli prowadzi się własny kowen z dala od swojego macierzystego. Nie może być inaczej, skoro koweny są niezależne. W praktyce tak być musi, bo trudno byłoby uzgadniać każde działanie ze starszymi, mieszkającymi, czasem tysiące kilometrów dalej. Oczywiście, zawsze można poprosić o radę, czy wsparcie.

Relacje pomiędzy starszymi kowenu macierzystego a usamodzielnionymi już uczniami mogą być różne. Myślę, że zależy to w dużym stopniu od samych zainteresowanych, od ich cech charakteru. Osoby bardzo kontrolujące mogę mieć problem z pełnym usamodzielnieniem uczniów nieustannie ingerując w ich praktykę, a inne mogą nawet świadomie ?zerwać? kontakt, by dać uczniowi dużo swobody we własnych poszukiwaniach, ufając, że wcześniejsze szkolenie było właściwe i wystarczające.

Po wyniesieniu na trzeci stopień wtajemniczenia, czarownica staje się w pełni samodzielna, równa wszystkim pozostałym czarownicom inicjowanym na trzeci stopień. Od tej pory, zasadniczo nikt nie powinien ingerować w praktykę takiej osoby, nawet własni starsi.

Innym aspektem tej samej zasady jest czystość doświadczenia w ramach samego kowenu. O ile kowen można nazwać wspólnotą mistycznego doświadczenia, szersza społeczność taką wspólnotą nie jest. Podczas inicjacji składamy przysięgę milczenia, która między innymi zabrania nam mówić poza kręgiem o tym, co się w nim dzieje. Zatem nie mogę się z nikim dzielić moimi doświadczeniami inaczej niż zapraszając ich do mojego kręgu, bądź będąc zaproszonym do innego. A to nie jest możliwe w każdym wypadku, choćby z uwagi na liczbę wiccan i liczbę kowenów. To jeszcze jeden argument za niezależnością kowenów, bo przecież skoro nie mogę mieć pełnej wiedzy o praktyce innego kowenu, muszą przyjąć, że postępują właściwie.

Oczywiście w dzisiejszych czasach, kiedy społeczność wiccan się rozrosła, różnego rodzaju związki towarzyskie pomiędzy wiccanami są możliwe. W końcu lubimy otaczać się ludźmi, z którymi wiąże nas coś więcej. W takiej sytuacji może zdarzyć się, że ludzie rozmawiają także na tematy objęte tajemnicą, wychodząc z założenia, że skoro rozmówca jest także związany przysięgą, a co więcej mam do niego zaufanie, to spokojnie mogę mówić i o tym. Psychologicznie jest to zrozumiałe, ale nie jest to regułą, do której należy się stosować. Jest raczej przyjęciem poglądu, że kręgiem są wszyscy inicjowani. Z takim poglądem nie zgadza się wielu bardziej konserwatywnych wiccan.

Kowen jest wspólnotą przeżycia mistycznego. Społeczność wiccańska jest wspólnotą Ukrytych Dzieci Bogini. Warto o tej różnicy pamiętać, bo właśnie ta różnica sprawia, że każdy kowen jest niezależny i nieporównywalny z innymi. Ta różnica sprawia, że należy podchodzić z równym szacunkiem do praktyk innych kowenów, nawet jeśli sami praktykujemy nieco inaczej.

Jest jeszcze inna praktyczna konsekwencja. Nie istnieje jedno miejsce, ani w świecie materialnym, ani w internecie, w którym można zweryfikować takie sprawy jak prawomocność wiccańskiej inicjacji, jakość szkolenia, czy właściwość praktyki. To smutna wiadomość dla osób zainteresowanych wicca. Ale dobra wiadomością jest to, że każdy trafia tam, gdzie jego miejsce w danym czasie.

Rawimir, 15 maja 2012 r.

Opublikowano Wicca | Otagowano , , , , , , , | Komentowanie nie jest możliwe

Wicca i wiccanie w Polsce

Poniższy tekst jest moim, pewnie dość subiektywnym, zapisem historii i stanu obecnego wicca w Polsce.

Pierwsze informacje na temat wicca zaczęły docierać do Polski w latach dziewięćdziesiątych XX w. Praktycznie do 2005 r. zainteresowanie Wicca dotyczyło osób nieinicjowanych. Podejmowały one różnorakie inicjatywy nastawione na samokształcenie, takie jak stworzenie internetowych list dyskusyjnych wicca-pl (2000 r.) i wicca-ABC (2003). Dzięki tym listom zainteresowani Wicca mogli wymieniać się poglądami, nawiązywać kontakty osobiste, organizować spotkania. Nie można oczywiście wykluczyć, że w tym czasie nie przebywały osoby inicjowane, które się nie ujawniały.

Znaczącą datą w rozwoju Wicca w Polsce był rok 2005, kiedy Enenna, autorka istniejącej od 2003 r. i uznanej strony internetowej o tematyce wiccańskiej - wicca.pl została inicjowana do tradycji aleksandryjskiej, w jednym z angielskich kowenów.

Dla mnie ten rok był również ważny, ponieważ wówczas sam nawiązałem pierwsze kontakty z osobami zainteresowanymi wicca w Polsce, w tym z Enenną. Miałem to szczęście, że kiedy zafascynowałem się tą religią, mogłem czerpać informację z pierwszej ręki, to jest od osoby inicjowanej.

Rok 2007 to kolejny ważny okres w historii wicca w Polsce. W Polsce pojawiła się wówczas para wiccan z Tradycji Gardneryjskiej ? Boan i Dagda. Przebywali w naszym kraju na kontrakcie. W tym czasie przeprowadzili dwie tury warsztatów wiccańskich. Był to pierwszy w naszym kraju przypadek warsztatów o wicca tradycyjnym prowadzonych przez osoby inicjowane.

Dla mnie ten rok był również przełomowy, ponieważ w Imbolg zostałem neofitą w angielskim kowenie Enenny i od tego czasu zyskałem możliwość pełniejszego kontaktu z wicca i wiccanami.

W tym samym roku, przy ogromnej pomocy Boan, Dagdy, Enenny i paru innych osób założyłem polski oddział Międzynarodowej Federacji Pogańskiej. Działalność PFI została zainaugurowana warsztatami wicca dianicznej, które były prowadzone przez gości z zagranicy. W tym samym roku pojawiły się kolejne, publicznie znane osoby inicjowane w Wicca, między innymi autor strony dzikigon.pl, Jelonek, który także został członkiem jednego z angielskich kowenów Tradycji Aleksandryjskiej.

W roku 2008 swoją obecność ujawniła Agni Keeling, Polka mieszkająca w Wielkiej Brytanii, inicjowana do Wicca w linii Vivianne Crowley w styczniu 1995 r. Na zaproszenie Międzynarodowej Federacji Pogańskiej, Agni Keeling wraz z mężem przeprowadziła warsztat o rytuale wiccańskim podczas konferencji PFI w maju 2008 r. w Stęszewku pod Poznaniem. Następnie na przełomie 2008 i 2009 r. także pod egidą Międzynarodowej Federacji Pogańskiej, przeprowadziła w Warszawie warsztaty wzorowane na londyńskich warsztatach „London Wicca Study Group”.

W lecie 2009, pod patronatem PFI, Enenna przeprowadziła spotkanie na temat Wicca w Katowicach.

Kolejnym przełomowym wydarzeniem, zarówno dla wicca w Polsce jak i dla mnie osobiście, było powołanie na początku 2009 r. pierwszego polskiego kowenu, który wraz z Enenną mam przyjemność prowadzić. Jest to kowen w Tradycji Aleksandryjskiej. W roku tym odbyła się także pierwsza w Polsce inicjacja.

W tym samym czasie Agni Keeling rozpoczęła dość szeroką akcję rekrutacji w Polsce do swojego kowenu, który mimo siedziby w Wielkiej Brytanii, ma w dominującym stopniu polski charakter.

W roku 2011 Jelonek, prowadzący już wcześniej grupę osób zainteresowanych inicjacją w wicca, formalnie stworzył drugi polski kowen w tradycji Aleksandryjskiej. Podobnie jak kowen Enenny i mój, kowen Jelonka ma siedzibę w Warszawie. Na początku 2013 r. pojawił się pierwszy polski kowen potomny, prowadzony przez arcykapłana inicjowanego a następnie wyniesionego na 2 stopień Polsce.

Niestety w latach 2010-2012 pojawiły się też pierwsze osoby, które uzyskawszy inicjację w wicca, odeszły ze swojego kowenu. Tak więc obecnie, oprócz wiccan pracujących w poszczególnych kowenach, można spotkać także wiccan praktykujących samotnie, bądź nie praktykujących wcale. Zjawisko odchodzenia z kowenu jest wynikiem wzrostu liczby osób inicjowanych, oraz różnych powodów o charakterze obiektywnym i subiektywnym.

Obecnie w Polsce spotkać można wiccan obu głównych tradycji, tj. Gardneryjskiej i Aleksandryjskiej, praktykujący, w co najmniej 5 różnych kowenach w Polsce i zagranicą.

W roku 2011, we wciąż niezbyt licznej społeczności polskich wiccan, doszło do podziałów, w rezultacie czego, obecnie funkcjonują 3 niezależne od siebie środowiska, skupione wokół trzech forów internetowych. Są to 1) „Forum Wicca?. Forum to stanowi połączenie wczesniejszego, chronologicznie pierwszeg i dość zamkniętego forum „Wiccanie, prowadzonego przeze mnie i Enennę, oraz pierwszego forum „Wiccański Krąg”, prowadzonego w końcowej fazie przez Albrunę, Dziadka i Velkana  2) Forum Tradycyjne Wicca, otwarte o dość ogólnoczarowniczym charakterze, prowadzone przez Jelonka i 3) Forum Wiccański Krąg (Nowe), prowadzone przez środowisko wiccan z kręgu kowenu  Agni Keeling.

Każde z tych środowisk prowadzi niezależną pracę na rzecz wicca, organizując różnego rodzaju spotkania. Regularnie, raz w miesiącu odbywają się spotkania członków forum ?Wicca Tradycyjne?. Na forum ?Wiccanie?, spotkania doraźnie organizuje Enenna, a informacja o nich kolportowana jest za pośrednictwem strony wicca.pl , tej strony, oraz „Forum Wicca?. Środowisko forum ?Wiccański krąg? organizuje nieregularne spotkania w kilku miastach.

Wiccan można także spotkać na spotkaniach i imprezach organizowanych przez Międzynarodową Federację Pogańską.

Niezależność środowisk wiccańskich jest w jakimś stopniu rezultatem niezależności kowenów, co w wicca jest niepodważalną zasadą. Pomimo tego, stale są utrzymywane nieformalne kontakty szczególnie pomiędzy wiccanami mieszkającymi w Polsce reprezentującymi polskie koweny. Istotną jest zasada wzajemnego poszanowania swojej niezależności. Kontakty takie są i przydatne i potrzebne, choćby po to, aby dysponować wiedzą umożliwiająca weryfikację osób twierdzących, że są inicjowani w wicca.

W rezultacie tych wszystkich działań jest łatwiejszy dostęp osób zainteresowanych do rzetelnej informacji na temat wicca.

Ze względu na misteryjny charakter tej religii nie wszystkie inicjowane osoby ujawniają ten fakt publicznie, dlatego faktyczna liczba Wiccan prawdopodobnie nigdy nie będzie znana, choć dziś już możemy mówić bardziej o kilkudziesięciu osobach niż kilkunastu. Można się spodziewać, że wraz z powiększaniem się społeczności wiccańskiej, pojawieniem się kowenów potomnych, w kolejnych latach, pojawi się także więcej możliwości uczestniczenia w spotkaniach, warsztatach i innych imprezach organizowanych z myślą o ludziach zainteresowanych Wicca.

Rawimir – kwiecień 2012, zmiany – luty 2013

Opublikowano Wicca | Otagowano , , , , , , , , , , , , , | Komentowanie nie jest możliwe

Pokolenia w wicca a jakość nauki.

Ostatnio zadano mi dość dziwne pytanie; Ile pokoleń od czasów założycieli wicca może upłynąć, żeby można było uznać, że inicjacja udzielona przez starszych jest ważna. Zgłupiałem, co za absurdalne pytanie. Wiadomo, że aby móc inicjować, trzeba mieć co najmniej 2 stopień. A o tym, czy się zasługuje na drugi stopień, decydują starsi. Zapytałem więc, o co chodzi. Usłyszałem, że niektórzy wiccanie twierdzą, że liczba pokoleń inicjowanych czarownic, jaka upłynęła, od czasów Alexa Sandersa, do dziś świadczy o jakości szkolenia. Przykładowo fakt, że jakiś/aś arcykapłan/nka jest trzecim pokoleniem od Alexa, dowodzi lepszego szkolenia niż w przypadku arcykapłana/ki inicjowanej w 6 pokoleniu.

Zadziwiłem się, przyznam szczerze, bo jakie to może mieć znaczenie? Czy ma pokazać, że szkolenie trwało dłużej, zatem taka osoba jest lepiej wyszkolana? Przecież to tylko pozór, bo pomijając osobiste predyspozycje i zaangażowanie w rzemiosło konkretnych osób, to np. ktoś inicjowany na 2 i 3 stopień po 4 latach nauki, nie szkolił się dłużej niż ktoś inny inicjowany po takim samym okresie na 2 stopień. Co więcej, ta druga osoba, kiedy otrzyma swój 3 stopień, będzie w rzemiośle znacznie dłużej, niż 4 lata.

Owszem, często powtarza się, że musi upłynąć sporo czasu na wyszkolenie czarownicy, tak aby mogła stać się w pełni samodzielna. Dużo w tym prawdy, bo w tym czasie nabiera się doświadczenia, obserwuje w praktyce pracę arcykapłanów, samemu pełni się coraz istotniejsze funkcje podczas rytuałów, aż w końcu przygotowuje się samodzielnie własne rytuały. Ale też prawdą jest, że wiele zależy od zaangażowania w naukę. Ktoś, kto uczestniczy w pracach kowenu nieregularnie, ktoś, kto nie uczy się tego, czego powinien się nauczyć, nie osiągnie tych samych rezultatów w tym samym czasie, co ktoś jeżdżący regularnie na wszystkie sabaty i pełnie, kto regularnie spotyka się ze swoim kowenem i po prostu rzetelnie się przykłada do nauki rzemiosła.

Nasi Starsi zwykli mówić, że teoretycznie osiągnięcie 3 stopnia jest możliwe w 3-4 lata. Ale w ich praktyce nigdy się to nie zdarzyło, bo nawet najlepsi uczniowie mają słabsze okresy. O ile więc można osiągnąć 2 stopień po ok. 3 latach, o tyle na trzeci trzeba popracować znacznie dłużej. W praktyce, nie zdarza się osiągnięcie 3 stopnia po 4 latach. Wraz z przyznaniem 2 stopnia proces nauki w kowenie się nie kończy. W końcu Starsi muszą wiedzieć, że ich uczeń zasługuje na kolejny.

A jak to się przekłada na liczbę pokoleń? – Nadal nie wiem. Alex Sanders był aktywny od połowy lat sześćdziesiątych do swojej śmierci w 1988 r. W tym czasie inicjował rzesze czarownic, z których powstało wiele znanych i mniej znanych linii wicca aleksandryjskiego. Na przykład, w mojej linii drugie pokolenie to rok 1969, kiedy miałem 8 lat. Od tego czasu 19 lat musiało upłynąć, by doszło do inicjacji Starszego naszego macierzystego kowenu, a to już jest piąte pokolenie. Ale to taki przypadek szczególny. Zapewne w przeciągu tego okresu odbywały się kolejne inicjacje zaraz po otrzymaniu przez konkretną osobę 2 stopnia, a także takie, które miały miejsce wiele lat po inicjacji na 3 stopień. Wszystkie je jednak łączy to, że wcześniejsze pokolenie czarownic uznało, że są ważne.

Przy mówieniu o pokoleniach jest jeszcze jeden problem. Właściwie nie wiadomo, o czym mówimy. Czy mówimy o kolejnych osobach inicjujących, czy o pokoleniach kowenów. Ma to o tyle znaczenie, że w jednym kowenie zdarzają się różne pokolenia, ale nauka w kowenie odbywa się pod okiem wszystkich najbardziej doświadczonych arcykapłanów. Więc może zdarzyć się i tak, że osoba inicjująca jest właśnie świeżo po swojej inicjacji na 2 stopień, po 3 latach nauki, a naucza osoba z dwudziestoparoletnim stażem. Więc jakie znaczenie może mieć pokolenie.

Jest jeszcze jeden aspekt, o którym w tym kontekście warto powiedzieć. Czy osoba po pierwszym stopniu może w ogóle nauczać? Czy może mówić o swoich uczniach? Przecież wiadomo, że jeśli ci uczniowie są już inicjowani, to nie byli inicjowani przez osobę mającą pierwszy stopień. Musiał to zrobić ktoś inny. Czyim więc uczniem jest ów uczeń, i jak w takim przypadku liczyć pokolenie?

Jeśli rzeczywiście ktoś wygłosił taki pogląd, że ważne jest, którym pokoleniem od Alexa Sandersa jest nauczyciel, to ten ktoś palnął piramidalną bzdurę. Nie chce mi się w to wierzyć, że ktoś logicznie myślący, mógł coś takiego powiedzieć. Chyba że chodzi o zaspokojenie własnego ego i wywyższenie się nad ponad innych, czyli o tzw. lans. Ale, jeśli to prawda, jest to stąpanie po cienkim lodzie.

W każdym razie ja znam wiele wspaniałych czarownic, z wieloletnim stażem, które pokoleniowo są i 5 i 6 i 7 pokoleniem. Mam nadzieję, że nikt nie chce kwestionować ich umiejętności i weryfikować przyznanych stopni w rzemiośle.

6 kwiecień 2011 r.

Opublikowano Wicca | Otagowano , , , , , | Komentowanie nie jest możliwe

Gdzie zaczyna się misterium?

Postrzegamy rzeczywistość, w tym rzeczywistość duchową przez pryzmat naszej materialności, przez pryzmat form intelektu, które sa nam dane i wspólne wszystkim ludziom. Taki sposób myślenia wywodzi się z dorobku Immanuela Kanta. Co prawda mówił on o czasie i przestrzeni, jako formach intelektu, poprzez które postrzegamy rzeczywistość, ale neokantyści rozwinęli wachlarz form. Jeden z moich ulubionych neokantystów, E. Cassirer twierdził, że cała kultura jest taką formą. W ramach kultury wyróżniał formy symboliczne takie jak: język, religia, mit, sztuka, historia, nauka.

Rzecz w tym, żeby nie mieszać formy z treścią. Jeśli w języku nie istnieją pojęcia na opisanie jakiejś rzeczywistości, nie znaczy, że ona nie istnieje. Oznacza tylko, że nie mamy aparatu pojęciowego, żeby o tym mówić.

Jeśli w religii istnieją konkretne sposoby postrzegania bogów, nie znaczy, że oni tacy są, znaczy to, że tak nam się przejawiają. Samo roztrząsanie natury bogów jest zajęciem bardzo ciekawym z ontologicznego punktu widzenia (nauka o istocie bytu), ale raczej poza subiektywne odczucia nie wyjdzie. Ale przyznam się, że lubię takie ontologiczne rozważania.

Jeśli moralność, często związana z religią, nakazuje nam określone sposoby zachowania, a inne odrzuca, nie oznacza to, że takie normy są obiektywnie ważne. Oznacza to, że nasze życie jest zorganizowane według określonych norm, ze względu na interes wspólnoty, w której żyjemy i samych członków tej wspólnoty.

Jeśli mity przekazują nam określony sposób opisania świata, nie znaczy to, że nie można opisać go w inny sposób.

Jeśli sztuka realizuje określony kanon estetyczny i wyraża określone treści, to tez nie oznacza, że taki kanon jest uniwersalny, ale oznacza, że oddziałuje on na nas, i nasze emocje zaspokajając nasze emocjonalne potrzeby, ewentualnie wypowiadając się językiem zrozumiałych dla nas symboli o ważnych elementach naszego życia.

Dzięki historii jesteśmy zakorzenieni w czasie, i właśnie to zakorzenienie daje nam filtr, przez który widzimy i oceniamy teraźniejszość.

Nauka także nie stanowi obiektywnego opisu rzeczywistości. Stanowi jedynie pewne, w gruncie rzeczy praktyczne ujęcie rzeczywistości, takie, które dostarcza nam wyjaśnień, pozwalających na tworzenie użytecznych rzeczy. Nauka działa w obrębie, tak zwanych paradygmatów, czyli wzorów uprawiania nauki, które są zmienne, choć nie zmieniają się z dnia na dzień.

A za tymi wszystkimi formami, przez które widzimy świat, kryje się jego istota, którą możemy dotykać, choć nie poznawać w sensie naukowym, właśnie poprzez misteria. A ponieważ misteria są przeżyciem głęboko indywidualnym, zależnym od naszego osobistego potencjału, więc często mówić o tym samym, mówimy całkiem różne rzeczy.

Opublikowano Filozofia, Wicca | Komentowanie nie jest możliwe

Czy wicca to pogaństwo?

Wbrew pozorom nie chodzi mi o to, czy można praktykować wicca i dowolną inną ścieżkę, bo to zupełnie inna kwestia. Chodzi mi o to, czy, a jeśli tak, to jak na mapie różnych religii pogańskich odnajduje się wicca. Pewnie w zależności od udzielonej odpowiedzi, uzyskamy tez odpowiedź na pytanie czy można praktykować wicca i inną ścieżkę równocześnie.

Ograniczając się tylko do pogaństwa, możemy powiedzieć, że uznajemy równoważność wielu ścieżek, wielu religii: rodzimowierstw różnych etnosów (słowiańskiego, bałtyckiego, germańskiego, celtyckiego, heleńskiego, rzymskiego itd., itp), driudyzmu, różnych ścieżek inspirowanych wicca (roboczo nazwijmy ich wipsami – wips=wicca inspirated paths), współczesnych religii pogańskich wschodu, takich jak hinduizm, shinto, różne animizmy itd.

Moim zdaniem istnieje zasadniczy problem z definicją religii. To, co powszechnie się rozumie przez to pojęcie, odnosi się do religii monoteistycznych, wzajemnie się wykluczających. Z pogaństwem, moim zdaniem jest inaczej. Religie pogańskie często się wzajemnie przenikają. Wyznawcy poszczególnych bogów, odnajdują w bogach innych plemion swoich własnych, a jeśli obcy bóg jest bardzo różny od własnych, niejednokrotnie przyjmują go za swego. Jak zatem zdefiniować religię? Czy religia w rozumieniu pogańskim, to określona wizja bogów, a nawet szerzej duchowości, a sam fakt wyznawania tych, a nie innych bogów, bądź nieuznawania żadnych konkretnych, ma znaczenie drugorzędne? – Czy kult świątynny, np. boga Amona, jest osobną religią, czy jednak jest częścią religii starożytnych Egipcjan. – Czym zatem religia jest; czy jest określonym kultem, czy też zbiorem praktyk religijnych ludów, czy poszczególnych osób?

Jestem skłonny uznać, że religia to kompleks światopoglądowy połączony ze zbiorem duchowych praktyk. To dość szeroka definicja, ale ma tę zaletę, że może objąć wiele systemów religijnych i pojedynczych kultów. W ramach tej definicji można mówić o systemach etnicznych i bardziej uniwersalnych, kładących nacisk na sprawy społeczności oraz duchowość indywidualną.

No więc, czym jest wicca w tym kontekście? Na potrzeby słowinczka wiccańskiego określam wicca tak: wicca to kapłańska, misteryjna i inicjacyjna religia czarownic, koncentrująca się na kulcie Boga i Bogini, reprezentujących męski i żeński aspekt zarówno boskości, jak i natury, w nieustannym cyklu narodzin, śmierci i ponownych narodzin.

Cóż to oznacza w praktyce, jak ta definicja umiejscawia wicca na mapie pogaństwa? Ogólnie powiedziałbym, że wicca to pewien rodzaj aktywności pogańskiej. Bo to, że wicca koncentruje się na kulcie Boga i Bogini, którzy reprezentują męski i żeński aspekt boskości i natury, nie stoi w sprzeczności z uznaniem, a nawet oddawaniem czci innym bogom. Więc to, co robimy my, kapłanki i kapłani naszych bogów, jest po prostu pewna pogańską aktywnością, w żaden sposób nie stojącą w sprzeczności z innymi pogańskimi ścieżkami.

Lubię myśleć o nas, wiaccanach jako o kapłanach świątynnych, gdzie świątynią jest kowen i krag, który tworzy się podczas rytułu. W takim widzeniu spraw, świątynia wiccańskich bogów może zostać ustanowiona w dowolnym miejscu na ziemi, i z racji ustanowienia w określonym miejscu i czasie, zapewne będzie rezonować z bogami właściwymi dla tego miejsca, z duchami właściwymi dla tego miejsca. Wiem, że wyznawcy tychże bogów mogą uznać, że wicca nie może wchodzić w relacje z ich bogami, że nasi bogowie są kimś innym, a nawet, że wzywając ich bogów, przychodzi do nas ktoś inny, niż ich bogowie, ale zapytam, kimże oni są, żeby decydować za bogów. Zaproszenie do wiccańskiego kręgu, to sprawa bogów, nie ludzi.

O naturze bogów, tak jak ja ją widzę, napiszę innym razem.

odpowiadając na pytanie zawarte w tytule – tak, wicca jest pogaństwem. Duchowość wiccan jest zanurzona w świecie pogańskim od samego poczatku.

Opublikowano Wicca, Wicca aleksandryjska, Wicca gardneryjska | Otagowano , , , , , , | Komentowanie nie jest możliwe